Nie polecam.
Panowie bardzo mili, sympatyczni, nie wystraszyli nam zbytnio kociąt (mamy dwie bidy ze schroniska) ale..samo leczenie stosunkowo kiepskie. Brak większego zainteresowania co do przyczyn chorób maluszków, zero własnej inicjatywy (musiałam prosić by sprawdzili maluszkom sierść, uszka itp mimo, że wiadomo było, że maluszki prosto ze schroniska jadą, a i na specjalnie zadbane nijak nie wyglądały), zero informacji na temat potrzeby odrobaczania no i przede wszystkim niska skuteczność zaleconego leczenia. Kotki jak kichały i smarkały tak kichają i smarczą dalej, jak był wyciek z zaropiałego oczka, tak jest nadal. Być może to fakt, że są to 'schroniskowe' kotki wpłynął na takie, a nie inne traktowanie.
Rzecz, która zaskoczyła innych weterynarzy to to, że lekarz weterynarz na moje obawy co do pchełek u kociaków polecił, przypominam, półdzikiego i przerażonego kota wykąpać. A przecież jest np Fiprex ;)
Na szczęście poszliśmy po rozum do głowy i wybieramy się jutro do innego weterynarza ;) mam nadzieję, że okaże się nieco bardziej wykwalifikowany i nasze kocięta wróca do zdrowia :)
Pozdrawiam
Rzecz, która zaskoczyła innych weterynarzy to to, że lekarz weterynarz na moje obawy co do pchełek u kociaków polecił, przypominam, półdzikiego i przerażonego kota wykąpać. A przecież jest np Fiprex ;)
Na szczęście poszliśmy po rozum do głowy i wybieramy się jutro do innego weterynarza ;) mam nadzieję, że okaże się nieco bardziej wykwalifikowany i nasze kocięta wróca do zdrowia :)
Pozdrawiam