Oto jak wygląda zakup nowej Skody u Plichty na ul. Grunwladzkiej:
Bardzo miła obsługa podczas wybierania samochodu, oferują nawet kawę, ale wszystko się zmienia po podpisaniu umowy. Samochód miał być po 8 tygodniach, był po 12-tu. Przy odbiorze okazało się, że lewy reflektor nie jest przykręcony (żenada), tablica rej. z tyłu krzywo przykręcona. W domu zorientowaliśmy się, że radio nie pamięta zaprogramowanych stacji (oferują Pioneera ale nie potrafią go podłączyć). Przy przebiegu 200km zapaliła się kontrolka świec żarowych - kolejna wizyta w serwisie, podłączyli pod komputer i stwierdzili, że czujnik wału, ale na miejscu oczywiście nie mieli i trzeba było przyjechać w innym terminie - wymienili. 2000km przebiegu coś zaczęło pikać pod maską - podczas 1 wizyty powiedzieli, że to od alarmu i tak ma być; zaczęło pikać też przy dodawaniu gazu - 2 wizyta - odpowiedź, że ten typ tak ma i po wezwaniu kierownika działu Gwarancji łaskawie psiknęli białym smarem na zaworek przy chłodnicy recyrkulacji spalin - o dziwo przestało pikać, ale po dojechaniu do domu okazało się, że nie ma gumy od miarki oleju. Kolejna wizyta - 20min czekania i uśmiechnięty mechanik powiedział, że chyba wypadła.