Zastanawiam się na czterema poprzednimi opiniami, kto je popełnił, właściciel czy pracownicy, bo nie uwierzę, że klienci?!?! O gustach się wprawdzie nie dyskutuje, ale po spotkaniu rodzinnym w gronie około 10 osób, wszyscy jednogłośnie umieścili "La Fontaine" w kategorii "do zapomnienia". Ale po kolei. Wnętrzne raczej ascetyczne, acz bez zastrzeżeń. Dużo bardziej klimatyczny jest taras restauracji, ale to jeszcze nie ta pora roku. Mieliśmy rezerwację, bo jak nas uprzedzono "w weekend może być ciężko o stolik", notabene okazało się, że w czasie naszej 2-godzinnej wizyty pies z kulawą nogą nie zajrzał do tego lokalu (jedynie w mniejszej salce odbywało się jeszcze jedno rodzinne, rezerwowane spotkanie). Obsługa bardzo uprzejma, ale niezbyt rychliwa - kwadrans oczekiwania na kufel piwa, to zdecydowana przesada. Czas oczekiwania na dania wyjątkowo długi, choć nie mieliśmy specjalnych życzeń. Jakość potraw co najwyżej poprawna, raczej przerost formy nad treścią - ja jadłem krewetki w panierce, oblane ohydnym słodko-pikantnym sosem w typie Tao Tao. Porcje mikroskopijnej wielkości, stąd nawet Adam Małysz wyszedłby głodny. Zdecydowanie nie polecam i sam również nie wrócę!!!