Re: No to już znamy lokalizację Harpa
Pojadę na harpagana. Z kilku powodów - najważniejszy: jest to impreza, na której zacząłem przygodę z InO. Nie nazwał bym jej jednak imprezą zaje**stą. W ostatnim czasie coraz częściej spotykamy się z lekceważącym podejściem organizatorów. Ognacy, tłumaczysz to opieszałością samorządów - to powiedz dlaczego np. w przypadku skoropiona, rds, kierata baza jest znana miesiąc-dwa przed imprezą? Czyżby samorządy były tam inne. Mam wrażenie, że z takim podejściem do uczestników co roku na starcie będzie pojawiało się ich coraz mniej. Zauważ, że od Harpagana w Przodkowie - czyli tam, gdzie zaczęły się kombinowania ze bazą liczba uczestników maleje.
Na forum istnieje grupa harpaganowych orędowików, którzy będą bronić imprezy, choćby na niej strzelali do ludzi. Każda odmienna od nich opinia jest zagłuszana, a autora traktuje się w najlepszym przypadku z politowaniem i pobłażliwością. Uważam, że DOBREMU organizatorowi powinno zależeć bardziej niż na pochlebstwach klakierów na słowach krytyki, dzięki czemu będzie wiedział, co powinien dopracować podczas organizacji imprezy. W tym miejscu z wyprzedzeniem odpowiadam na wasz, powtarzany do upadłego, argument. TAK, SAM organizowałem InO. Oczywiście, po liczbie uczestników nie można ich porównywać do harpagana. Były to małe, "offowe" imprezy dla dzieciaków - harcerzy z gimnazjum i podstawówki. Po imprezie czekałem właśnie na słowa UCZCIWEJ KRYTYKI.
Nie rozumiem dlaczego ognacy tak krytykujesz podejście płacę-wymagam? Z "luzackim" podejściem mogę jechać na stopa przez Uzbekistan, a nie na imprezę w Polsce, która chce być uznawana na najlepszą/największą. I na pewno nie nazwał bym jej imprezą niekomercyjną. Policzmy - załóżmy, że w tej edycji wystartuje 800 uczestników, z czego około 200 na TR. Zakładając, że nawet wszyscy zapłacą wpisowe w pierwszym terminie da nam to około 34000 złotych. Nagrody są sponsorowane, większość obsady punktów stanowią harcerze "za Bóg zapłać" lub dzieciaki z goszczącej szkoły "za 5 ze sprawowania". Oczywiście nic nie mam przeciwko temu, jest to forma zarobku jak każda inna, a nawet może lepsza, bo przy okazji krzewi kulturę fizyczną i wpaja ducha uczciwej rywalizacji.
Dajmy na to idziesz do restauracji i kupujesz obiad za 40 zł. Dostajesz zimne resztki. Nie będziesz miał pretensji do obsługi? I czy zbyliby cię wówczas argumentem "a sam sobie pan ugotuj to zobaczysz; jak się nie podoba to nie przychodź". Poszedłbyś drugi raz to takiego lokalu? Albo jakbyś kupił dziurawe spodnie i usłyszał "sam sobie uszyj, jak lepiej potrafisz". Odpowiedz szczerze.
A już kompletnie nie pojmuję, że usprawiedliwiasz złą lokalizację punktów - jest to największa wpadka, jaka może się przydarzyć organizatorom InO.
Dziękuję wszystkim, którzy wytrwali w czytaniu tego posta do końca. Pozdrawiam wszystkich, zarówno trzeźwo myślących jak i klakierów. Do zobaczenia na trasie.
0
0