Dawno mnie spotkało takie podejście do klienta.
Począwszy od pani z szatni, której nie pasowało pozostawienie w niej walizki (wyganiała nas na dworze ). Kelnerka nie znalazła stolika dla trzech osób, odesłano nas na dół, gdzie chciano nas skasować po 10 zł wstęp na jakąś wiejską potupajkę. Ostatecznie sami znaleźliśmy miejsce u góry.
Jedynie czym się bronią to dobrym własnym piwem.
Reszta to D-N-O.
Na szczęście piwo można kupić w sklepach, bo moja noga więcej tam nie postanie..