Obsługa za ladą - sprzedaż części.
Sklep można ocenić dwojako, ze względu na obsługę. Jeśli za ladą wycen siedzi ten co zawsze, to od razu można wychodzić, nawet nie pytać o cenę - facet pytający o jakiś plastik filtra do Fiata, miało nie usiadł jak mu cene wyregulował... Jeśli przyjedziemy pod sam koniec, często trafimy kiedy jest "kierownik" - wesoły facet w długich włosach - sytuacja zmienia się diametralnie o 180'. Gość doradzi, poszuka, pomyśli, zagada i zachęca do zakupu. Aż się chce zostawiać pieniądze. No i ceny! Kierownik chyba wycenia normalnie wg. używek na allegro, a codzienny "konsultant" wycenia jakby jechał z cennika nowych w ASO plus dolicza marże. A najbardziej to widać jeśli się raz spyta o cenę jednego, a poźniej trafi i spyta drugiego. Jeden powiedział 250, drugi później 100, co poskutkowało tym że w sumie wydałem 350 bo zachęciło mnie to do wiekszych zakupów. Jest różnica? Szkoda tylko że trafić tam na tego dobrego to jak trafić w totka. Panowie szefowie, zapamiętajcie że biednego klienta, który szuka oszczędności na używanych cześciach, nie kroi się raz a dobrze, bo będzie szukał u konkurencji a jak znajdzie to, i więcej nie przyjdzie. Je się łyżką, pomału, a nie chochlą bo można się udławić