Od 1go do 1go... czy Wam udaje się cokolwiek oszczedzić?

Cześć,
mam takie nocne przemyślenia na temat szeroko rozumianych finansów domowych...
Oboje mamy dobre, wyższe wykształcenie, pracujemy w 2 dużych firmach, na odpowiedzialnych stanowiskach, za teoretycznie dobre pieniądze.
Z drugiej strony mamy kredyt, prawie trzyletnie dziecko, które chodzi do przedszkola, w pracy obowiązuje dress-code i... na koncie przed 1 zawsze pustki.

Zastanawiam się, co robimy nie tak, dlaczego nie możemy odłożyć na wakacje, na nowy sprzęt, na fajne ciuchy.

Obiady jemy w domu, zakupy robimy w marketach, żadnych wymyślnych rzeczy nie kupujemy, chemia lidlowa, ciuchy najczęściej kupuję w tesco albo sieciówkach. Buty tanie, kosmetyków nie używam. Poza kredytem opłacamy nasze polisy, czynsz, przedszkole (prywatne, o państwowe będziemy się starać wiosną). Do tego dochodzą koszty dojazdu do pracy (jedno z nas jeździ samochodem-paliwo, drugie ma miesięczny).

I to wszystko, po knajpach nie łazimy, kino raz na kwartał, imprez wcale.

Zastanawiam się co zrobić żeby odłożyć, żebyśmy mogli raz na jakiś czas gdzieś wyjechać, nie chodzi mi o 2 tygodniowe wakacje pod palmą, ale o weekend w miłym hotelu.

Poza tym, jeśli oboje pracujemy, pracę przynosimy do domu i czasem do 1-2 w nocy jak dziecko zaśnie siedzimy każde przed swoim komputerem, to ile jeszcze więcej można? Co trzeba zrobić, żeby zarobić tyle żeby poczuć te pieniądze? Nie tyle, żeby wystarczyło na rachunki, ale żeby zacząć korzystać z życia?

A może jest jakiś magiczny sposób na oszczędzanie? Są przecież rodziny, które utrzymują się za znacznie mniej niż my, tylko nie mam pojęcia jak oni to robią. Nie wiem gdzie i na czym moglibyśmy oszczędzić, nawet probowałam szyć sobie ciuchy, ale wczale nie wychodzi to taniej, a poświęcony czas jest odwrotnie proporcjonalny do efektu:(

Macie jakieś sposoby, żeby tego 31go nie było na koncie pusto?
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 4

Re: Od 1go do 1go... czy Wam udaje się cokolwiek oszczedzić?

Ja konkretnie odniosłam się do tekstu książki i tam nie o takie "bycie" (juzależnione od "mam") chodzi.
Co do dziecięcego ogarniania to niestety mój siostrzeniec nie ma za dużo czasu, by w taki sposób przywiązywać się zwłaszcza do dziadka. I mój tata już też nie porozmawia przez telefon. Mojej siostrze było po prostu smutno ale ona zdecydowała się na emigrację i musi tą cenę zapłacić.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

Re: Re:do -ja

Ja też uważam, że jak się dostanie swój kąt od rodziców to zawsze jest to ułatwieniem na starcie. Nie ma siły, żeby było inaczej. My nie dostaliśmy, mamy gigantyczny kredyt i wiem, że gdyby moje dzieci nie miały co jeść to bym się pięć minut nie zastanawiała i już byłabym w obcym kraju. Ale jak mam dach nad głową, mam co jeść, w co się ubrać, to dla lepszych ubrań, lepszego jedzenia czy lepszych wakacji nigdy nie wyjechałabym z kraju, zostawiając rodziców samych sobie.
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Od 1go do 1go... czy Wam udaje się cokolwiek oszczedzić?

a - rozumiem o co ci chodzi z babcia, moja siotrzenica przez pierwsze połtorej roku za kazdym moim przyjazdem musiala sie oswoic ze mną, trochę to trwało ale w koncu zaczeła o mnie pamietac, rozmawiamy przez telefon zawsze pyta keidy przyjade, umie pokazac norwegię na mapie i na swój dziecięcy sposób jakos to ogarnia.

Mieć czy być? dobre pytanie, ja w Polosce nic nie mialam i bylam tylko maszynką do pracy-o byciu tu mowy nie było...studia goniły studia kursy itp. dopiero teraz mam prawdziwy czas na ksiązki, ktore tonami pochałaniam, mam czas na odkrycie swoich pasji (językoznawstwo) i moze nigdy nie zrobię kolejnego papieru z kolejnego języka, ale mając 30 lat i kilka kierunków za soba, nie jest już mi to potrzebne...więc paradoksalnie, jak mam to jestem.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 2

Re: Od 1go do 1go... czy Wam udaje się cokolwiek oszczedzić?

A ja mimo, że na emigracji nie byłam wcale, uważam, że mogę się na ten temat wypowiedzieć. Oczywiście, nie na temat, jak 'tam' jest ale o potencjalnych konsekwencjach wyjazdu już owszem. Bo nie muszę wyjechać, by wiedzieć, że moi rodzice zostaliby zupełnie sami. Poza tym mam siostre na emigracji. Nigdy nie zrozumiem jej decyzji ale to nie znaczy, że przestanę ją kochać :) Zawsze byłyśmy diametralnie różne. O czymś wam napiszę. Moja siostra ma małe dziecko. Ja mam trójkę. Siostra przyjeżdża ca kilka miesięcy do Polski. Ostatnio powiedziała naszej mamie, że ona chyba kocha bardziej moje dzieci niż jej synka, bo moje tuli, rozmawia z nimi. Tak palnęła głupio, bez zastanowienia. Potem żałowała. Przykro było i jednej, i drugiej. Nasza mama jest bardzo ciepłym człowiekiem, lubiącym wszystkie dzieci, które zawsze do niej lgnęły. Na pewno nie jest tak, że jedne wnuki kocha bardziej od innych ale moje dzieci babcię widzą często, garną się do niej, prześcigają które pierwsze się przytuli, da buziaka. A dziecko mojej siostry nie ma jeszcze dwóch lat i jak przyjeżdża do Polski to babcia jest obcą osobą, bo po prostu nie pamięta jej od ostatniej wizyty. Zawsze musi minać kilka dni, by maluszek się do babci przyzwyczaił, dał wziąć na ręce i nie płakał na jej widok. Moja mama, w sytuacji opieki nad tatą nie ma czasu ani siły próbować całymi dniami "zaprzyjaźnić się" z własnym wnukiem bo ma multum obowiązków a i tak zawsze próbuje, chociaż często jej się zwyczajnie nie chce, bo jest wyczerpana. Jednak dopiero po kilku dniach mały się oswoi. Moje dzieci nie wiedzą co to znaczy, same biegna do babci i nawet na swój sposób jej pomagają.
Przepraszam za takie długie pisanie ale chciałam pokazać, że mimo iż nie byłam nigdy na emigracji, to jakiś obraz jej skutków mam i nie z gazet ale z własnego podwórka. I mojej siostrze też się łezka w oku zakręciła, gdy widziała, jak moje dzieci są z dziadkami zżyte.
A co do rezygnacji z pracy na uczelnie by pracować na stacji. Myślę, że nie ma co nad tym polemizować, bo to jest jak z zupa pomidorową: jedni ja lubią, inni nie. I razem nigdy nie dojdą do jednego słusznego wniosku. Jest taka książka Fromma "Mieć czy być". Była moją lekturą obowiązkową na studiach więc zajrzałam do niej z konieczności a okazało się, że jest warta przeczytania. Polecam. Są po prostu dwa rodzaje ludzi: jedni nastawieni na 'mieć' inni na 'być'. I jedni drugich nigdy nie zrozumieją.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 6

Re: Re:do -ja

ja - pisalam ze w Polsce byłam sama i sama się utrzymywałam - z mężem praktycznie tylko w Norwegii prowadze gospodarstwo domowe - nie wiem, ile zarabiął moj maz w Pl bo go wtedy nie znałam.

A , a co do podatków, tabeli podatkowych, ulg itp, widze ze nieźle sobie radzisz w temacie, bo mi to z dwa lata zajęło żeby miec i tym pojęcie (zajmuję się rozliczaniem, pomagam Polakom bez znajomości norweskiego prawa podatkowego i języka - ale przeciez jestem tepakiem pracującym na stacji benzynowej ) zapraszam na http://www.skatteetaten.no/ będziesz mieć blade pojęcie o podatkach w Norwegii
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1

Re: Od 1go do 1go... czy Wam udaje się cokolwiek oszczedzić?

to wg Ciebie nic nie reprezentuje soba...no coz.

zycie tam srednio jest 10x drozsze niz u nas? bylam 2 tyg. w kilku miejscach w 2010, przykladowo za bagietke placilam ok 10zl... nie wspominajac ze podatki pozeraja wieksza czesc pensji, wiec nie widze naprawde roznicyw pracy w PL za 4 tys a w norwegii za 40tys? ( a skoro emenems sama zarabiala w PL ok 3000 na reke, no to we dwoje na pewno w PL wyciagali powiedzmy 6000? )

Ahahahahahahahahahahahaha - coz za wyliczenia :D buahahha widac ze pojęcia o Norwegii nie masz, a skoro jesteś taka wyksztłacona, to nie rozumiesz ze ceny sie porównuje do zarobków w danym kraju a nie do Polski i się nie przelicza..i bagietka kosztuje kolo 3 zł, wiem, bo po pierwsze tu mieszam, secudno - maz pracuje w piekarni....zycie jest nieporównywalnie tańsze niz w PL !! absurdy gadasz - ja robię zakupy dwa razy w tygodniu po okolo 400koron - spożywka, czyli okolo 3000 miesięcznie na jedzenie wydaje - co stanowi 12% moich zarobków...a 6% moich i męża, wiec słabe jest porównanie do zycia w PL za 2000 zł ,wątpię by ktoś tak mało w stosunku do zarobków wydawał na spozywkę.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1

Re:do -ja

" aha, jesli zaraz zacznie sie burza mozgow, ze my sie nie dorobilismy mieszkania tylko je dostalismy, to dodam, ze dorobilismy sie innej nieruchomosci, swoimi rekoma, tak wiec, to, ze mieszkamy w mieszkaniu od rodzicow to tylko nasz wybor. gdybysmy go nie mieli, takze mieszkalisbysmy w swoim m bez kredytow."

polecę ever greenem-babcia gdyby miała wąsy to byłaby dziadkiem...gdybac sobie mozna i zakladac co by bylo -fakty sa takie ze dostałaś chate od rodziców ,to ZAWSZE ułatwia start, takie osoby nie rozumieja, ze zwyczajnie nie maja prawa się wymądrzać i porownywac do tych, ktorzy musieli liczyc na siebie i na wszystko, a szczególnie na wlasny kat sami zarobic
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Od 1go do 1go... czy Wam udaje się cokolwiek oszczedzić?

wydaje mi sie ze problemem w PL jest nadprodukcja magistrow . studiuje sie dla papiera, nie dla wlasnych ambicji, potrzeby zdobywania wiedzy itp. potem taka pani magister nie bedzie sprzatac czy pracowac na kasie. zaczynaja sie narzekania i roszczenia, mam studia wiec mam zarabiac. tylko ze (obstawiam jakies 70%) magistrow nie powinno w ogole nigdy studiowac, wtedy wielu by nie narzekalo i nie wysnuwalo roszczen. mysle ze np zaklady fryzjerskie w PL nie narzekaja. u mnie na osiedlu naprawde proste babeczki zyja na poziomie ze strzyzeia wlosow, glownie pan emertyek, nie musza emigrowacz zeby sie dorobic. moj znajomy zyje z robienia remontow i naprawde niezle sie ustawil, pomimo niepracujacej zony z dzieckiem. i moge podac wiele przykladow ludzi, ktorzy zyja w PL i nie narzekaja, odkladaja i jezdza na wakacje i nie do egiptu. ale mentalnosc Polakow jest jaka jest. najlepiej byloby nie robic i plywac w dolarach. zreszta przykladem sa matki polki, ktoree wyjezdzaja do norwegii czy UK po to zeby zyc z socjala. mi osobiscie czaem jest wstyd za swoich rodakow.
jeszcze zastanawia mnie, co to za luksus zyc w norwegii za nawet 40tys miesiecznie , na wynajmowanym, skoro zycie tam srednio jest 10x drozsze niz u nas? bylam 2 tyg. w kilku miejscach w 2010, przykladowo za bagietke placilam ok 10zl... nie wspominajac ze podatki pozeraja wieksza czesc pensji, wiec nie widze naprawde roznicyw pracy w PL za 4 tys a w norwegii za 40tys? ( a skoro emenems sama zarabiala w PL ok 3000 na reke, no to we dwoje na pewno w PL wyciagali powiedzmy 6000? ) zreszta to nie moja sprawa. po prostu zazwyczaj kazdy emigrant mowi ochy i achy. a prawda zazwyczaj wcale taka rozowa nie jest. ale kazdy ma wolny wybor. ja uwazam, ze jesli ktos cos soba reprezentuje, to moze w PL godnie zyc. i tyle.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 5

Re: Od 1go do 1go... czy Wam udaje się cokolwiek oszczedzić?

Tinker Bell - chodzi mi o to, że najczęsciej jak się zyje w innym kraju wiedzą osoby które byly 3 razy na tydzien w Turcji na wakacjach albo na nartach w Austrii - o zyciu w innym miejcu mają słabe pojęcie
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Od 1go do 1go... czy Wam udaje się cokolwiek oszczedzić?

Nie no dlaczego mają się nie wypowiadać. Każdy ma prawo mieć swoje opinie na dany temat. Czasami lepiej po prostu powstrzymać się od osądzania. Nie jesteśmy w czyichś butach, by wiedzieć co daną osobą kieruje.

Tak mi się przypomniało. Jak składałam pozew o alimenty, to musiałam dołączyć podsumowanie wydatków na dziecko. Po zrobieniu takiego na młodą zrobiłam taki na siebie;/ Czasami niezłe kwiatki wyszły. Może wziąć pod lupę rzeczy które nie są pierwszej potrzeby?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Od 1go do 1go... czy Wam udaje się cokolwiek oszczedzić?

dlatego gratuluję tym którzy mają własne mieszkania( przeważnie dostali je po kimś) i nie mają nad głową wizji mega kredytu lub wynajmowania.
Druga sprawa jest taka, że żeby ten kredyt na mieszkanie dostać to też nie taka prosta sprawa, bo banki mają swoje wymogi. I słusznie.
Tylko niestety nasze umowy nie zawsze są takie jakie być powinny. Większość ma co innego na papierku a inaczej zarabia. Każdy chciałby mieć super umowę, ale pracować trzeba i często nie jest to nasz wybór tylko musimy się na to godzić.
Też bym wolała mieszkać w Polsce, być u siebie. Ale w naszym przypadku jest to niemożliwe.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Od 1go do 1go... czy Wam udaje się cokolwiek oszczedzić?

ja - moj maz pracowal w szkole 10 lat, więc swiadomie zrezygnowal z tego co miał w Polsce - ja też, i z czystym sumieniem pracuje na stacji benzynowej i wlasnie ludzie tacy jak ty, co uwazają ze tylko studia czynią czlowieka wartościowym nigdy tego nei zrozumieją - szacunek do pracownika, godziwe wynagroszenie i uczcuiwa praca - to nie sa wygórowane wymagania, ja takie mam tu warunki zapewnione - w Norwegii jest inaczjej lekarz to zwód i pielęgniarka to zwód i wcale od siebie duzo mniej nie zarabiają, bo każda praca jest tutaj sznowana, nie ma pracoweników gorszych bez studiów, i lepszych - po studiach.

Co do moich rodziców...wysuwasz oskarzenia ze moi rodzice szybko nachapali sie na czarno....nie, moi rodzice zostali oszukani, emerytura nalezy sie tylko mamie i to i tak 3cyfry, tata dopiero za kilka lat, mieli wlasną dzialanosc, wiec merytury mają zenująco niskie. stracili wszystko, nie wiecie jak to jest, dorobic się przez 40 kilku rzeczy i wszystko oddac "pod młotek" i zostawic jeszcze "prezenty" do spłacenia. Akurat moi rodzice należą do tych ucziciwych do porzygania i to mam im za zle, bo kazdy w ich zyciu to wykorzystal.

A co do emigraji jeszcze - na prawde, niech nikt kto na niej nei był kilka lat niech się nie wypowiada.
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 1

Re: Od 1go do 1go... czy Wam udaje się cokolwiek oszczedzić?

Droga ja. Czasami za inicjatywą wyjazdu nie decyduje brak wykształcenia a konkretny fach który jest po porostu gorzej opłacany w PL.

Ja na temat trzymania się sukienki mammy nie wypowiem, ponieważ bardzo jestem z moją zżyta i gdybym miała określić nasze relacje to mogłabym tak powiedzieć. Że trzymam się jej sukienki. Codziennie ze sobą rozmawiamy. A jak mam problem to kieruję go najpierw do niej.

Z racji tego, że my z partnerem raczej nie zamierzamy wrócić. Jego zawód tutaj jest bardziej opłacalny niż w PL, to chcemy rodziców sprowadzić tutaj.

To jak się losy ludziom potoczyły często zależy od tego, jak poprowadzili nas rodzice, jak potoczyły się nasze losy w przeszłości.

Nie można dyskryminować nikogo, tylko dlatego, że powinęła się mu noga, lub podjął taką a nie inną decyzję. To że Emenems zrezygnowała z posady na uczelni na tą którą ma, z pewnością była jej własną przemyślaną decyzją. I niech dalej to zostanie jej sprawą, bo żadna z nas nie pomoże ani jej czy jej rodzicom.

W PL jest problem taki, że nie każde stanowisko gwarantuje godne życie. A przecież nie ważne, że sprzątaczka jest niewykształcona. Nie widzę powodu by miała jeść chleb z dżemem, lub dżem z chlebem.

Jeszcze tylko chciałam dodać, że nie wiem ile z osób które prychają na emigrantów zdaje sobie sprawę, że po części kryzys aż tak bardzo nie dotknął PL ponieważ wielkie sumy pieniędzy są wpompowywane przez tysiące emigrantów do PL. Dzięki nam, zmniejsza się bezrobocie, a zwiększa dobrobyt;)

Podsumowując, im więcej my będziemy zasilać Polską gospodarkę tym mniej oszczędności będą musieli poczynić rodacy;)

A tak poważnie, to nic nigdy nie jest albo czarne albo białe.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Od 1go do 1go... czy Wam udaje się cokolwiek oszczedzić?

aha, jesli zaraz zacznie sie burza mozgow, ze my sie nie dorobilismy mieszkania tylko je dostalismy, to dodam, ze dorobilismy sie innej nieruchomosci, swoimi rekoma, tak wiec, to, ze mieszkamy w mieszkaniu od rodzicow to tylko nasz wybor. gdybysmy go nie mieli, takze mieszkalisbysmy w swoim m bez kredytow.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 9

Re: Od 1go do 1go... czy Wam udaje się cokolwiek oszczedzić?

przeczytałam caly wątek i moze takze wyraze swoją opinię...

Po pierwsze, odnosnie emigracji...wszytsko zalezy, dlaczego czlowiek emigruje i jaki czlowiek emigruje, za moich czasow jak szlam na studia wielu znajomych emigrowalo, bo zwyczajnie chcieli tu i teraz zarabiac nie wiadomo ile (zamiast sie np uczyc)..ja wolalam skonczyc studia i malymi krokami dorabiac sie tutaj, zreszta tak jak i moj maz...i szczerze, po powiedzmy 10 latach jak spotkam sie z kims na ulicy kto przypadkiem zawita do Pl, to nie zazdroszcze, a oni nam i owszem. oni zatrzymali sie na etapie zapieprzania (a to jak wiadomo wkoncu sie przejada, nie wazne czy w UK czy w PL) my mimo wszystko inwestowalismy najpierw w swoJ rozwoJ, potem w zarabianie pieniedzy (choc generalnie nadal sie uczymy, bo lubimy), i wydaje mi sie ze reprezentujemy soba troche wiecej i mamy wieksze pole do popisu, nawet zyjac w PL, a pzrynajmniej mamy stal prace, stabilizacje....nie sztuka zarabiac tu i teraz po 30 tys na stacji benzynowej...moze kategoriami mam tu i teraz i jest gicior, ale co bedzie kiedys?przeciez nie wiadomo czy za 20 lat w norwegii bedzie praca, czy socjal bedzie jaki jest i czy zyc sie bedzie tam rozowo? oczywiscie wiem, ze nie kazdy ma mozliwosc rozwoju, ale jak pisal ktos wyzej zrezygnowal z pracy na uczelni zeby pracowac a stacji benzynowej w Norwegii bo tam zarabia pieniedze, to mimo wsyztsko wydaje mi sie ze to kiepska inwestycja w aspekcie przyszlosciowym...jesli ktos nie ma wyksztalcenia i nie zamierza go miec, to oczywiscie korzystniej jest pracowac za granica, bo tam latwiej sie dorobic, ale dla ludzi ktorzy maja wyksztalcenie to juz wcale nie musi byc takie oczywiste... tym bardziej, ze nie oszukujmy sie, wiekszosc i tak powraca, przychodzi kryzys raz wczesniej raz pozniej, sa kedyty, rozne sytuacje zyciowe..i taki clzowiek potam wraca do Pl i ma pretensje, ze jak on tu ma zyc, no skoro przez 10 lat zatrzymal sie na etapie matury, czy magistra, i jedyne doswiadzcenie jaike ma to wbijanie na kase produktow, to tak jakby mial magistra i pracowal w biedronce przez 10 lat a potem oczekiwal godnych zarobkow w biurze...ja tez nie zarabiam kokosow, ale wiem, ze ide droga awansu, malymi krokami ale konsekwentnie i ze da mi to spokojna starosc... i nie wierze, by ktos kto naprawde cos soba reprezentuje musial wyjezdzac by godnie zyc, lub by nie mial szans na take zycie po kilku latach "przemeczenia sie i uczciwej pracy"...inaczej jest jesli ktos wyjezdza, bo zwyzcajnie jest na tyle dobry ze zagraniczne fiirrmy oferuja mu mozliwosc rozwoju i awansu...i tak, my tez rozwazamy taka opcje, bo akurat oboje mamy mozliwosc wyjechc takze do norwegii, ale nie za chlebem, tylko po to by jeszcze bardziej podniesc swoje kwalifikacje i przy okazji zarobic oczywiscie wiecej. ale my mamy tutaj wlasne m (bez kredytu), i troche zaplecza fiinansowego i nawet gdy wybedziemy to po to zeby wrocic. i tak mieszkanie dostalismy od moich rodzicow i wiecie, oni nie maja studiow tylko zwykly dyplom technika i mature, uczciwie pracowali cale swoje zycie i stac ich bylo na to by nam to mieszkanie kupic, malo tego mama jest od kilku lat sama, bo tata zmarl na nowotwor i takze bedzie w stanie bez kredytow kupic mieszkanai mojemu rodzenstwu. i jak slysze to co ktos pisze ze po 40 latach pracy rodzice jedza tynk ze scian, to mi sie noz w kieszeni otwiera. bo nie wierze, ze na minimalnym poziomie nie sa w stanie zapewnic sobie zycia, jesli uczciwie pracowali cale zycie. no chyba ze ktos robil na czarno, po to by miec wiecej na reke. i to jets wlasnie przyklad potwierdzajacy moje slowa powyzej. nie sztuka jest miec tu i teraz. sztuka jest zyc tak i takich wyborow dokonywac by za 40 lat dzieci nie musialy cie sponsorowac i by wtedy zyc godnie. i ja dzis, pomimo, ze nie mamy jescze dzieci, wiem, ze naszym celem jest zycie nie dla tableta tu i teraz, tylko zycie po to by naszym dzieciom moc zapewnic pzrede wsyztskim wyksztalcenie i jakkolwiek im pomoc na starcie, tak jak nam pomogli moi rodzice. druga sprawa ktora zostala poruszona sa wiezi rodzinne. jak kogos nie dotknela choroba w najblizszej rodzinie, to nie ma pojecia o czym pisze i najlepiej niech sie nie wypowiada. i tak jak my z mezem zyjemy 500km od domow rozinnych, tak jak zachorowal moj ojciec, tak pierwszy raz poczulam ucisk wewnatrz, ze jestem daleko..ale dokonalam wyborow, zatrzymalam sie w karierze i jednak bylam przy mamie i tacie przez caly czas choroby...tylko, ze ja wiedzalam, ze mam dokad wracac, ze reprezentuej soba tyle, ze nikt mnie z pracy nie wyrzuci. i fajnie jest siedziec za granica i twierdzic, to mnie nie dotyczy, bo moim rodzicom brakuje tylko pieniedzy. ale wkoncu przyjdzie czas, ze starosc dokuczy i trzeba bedzie sie takze nimi opiekowac. i naprawde nie rozumiem jak taki prosty podstawowy odruch czlowieczenstwa, dziecka wobec matki i ojca mozna nazwyac "buhaha trzymania sie sukienki"? poza tym, ciekawe czy zrajcowani emigranci mysla czasem o swojej starosci... w zyciu roznie bywa, moja mama w wieku 50 lat zostala sama, tzn nie doczekala tej pieknej starosci u boku taty...dzieci wybywaja w swiat, zakladam ze dzieci emenems takze ogranicza sie do wysylania kasy jej po 60tce (bo taki wzorzec beda obserwowac), no ale wkoncu w norwegii sa takie fajne domy spokojnej starosci, nie ma jak zostac samemu na starosc w obcym kraju, bo cale zycie myslalo sie o sobie i swoich tabletach. naprawde wspolczuje...
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 13

Re: Oszczędzanie

pewnie, że mając do dyspozycji 3 tysiące co miesiąc mamy inne wydatki i potrzeby, a mając 15 tysięcy też inne - ale nie ma się co oszukiwać, że jak Agusia napisała - rezygnacja z jogurtów, żeby dla dziecka wystarczyło - nie jest sytuacją fajną ani komfortową i pozostaje się tu tylko cieszyć, że mąż ma pracę w ogóle (przepraszam Aga, że się tego uczepiłam, ale to bardzo dobry przykład jest...)
I wiadomo, że oszczędzać można i w Polsce i w Uk i w Norwegii, ale nie musi ono wyglądać właśnie tak, że 3 dni przed wypłatą na koncie jest 0, a my w tym miesiącu nie kupiliśmy nawet butów zimowych bo nie wystarczyło. Tutaj (w Norwegii) ludzie kupują wszystko co jest w promocji, jak się stoi w kolejce do kasy to 90% ludzi ma w koszykach to samo - czyli to co jest w gazetce:)(Tak wiem, wieśniara jestem i sprawdzam co kupują ludzie, ale akurat dzisiaj był papier toaletowy w wielkich paczkach i to było zwyczajnie śmieszne, jak każdy go brał:) Ale nie przeszkadza to z drugiej strony mieć na sobie kurtkę za 3000, buty za 1000 i portfel za 1000. I to jest właśnie inne oszczędzanie, niż to w Polsce.

A z plusów ujemnych;) - nie lubię tutejszego chleba, obojętnie czy kosztuje 8 koron czy 35 to jest niedobry:/ Oczywiście rodzina jest daleko, oczywiście można liczyć tylko na siebie, ale to wszystko jest za COŚ innego...
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Oszczędzanie

oczywiscie ze tak, jak ktos nie ma czasu na pisanie na bieżąco to jak mowie, brac absolutnie kazdy rachunek, do wroka i raz w miesiącu podzielic i przeliczyc i analizowac ;)
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 2

Re: Oszczędzanie

Ostatnio na tvn (albo tvn style) leci nowy program - Pogromcy długów.
Każdy z nas ma inną sytuację i w zależności od niej może oszczędzać. W tym programie pokazywane są różne rodziny, ich wydatki i sposoby na zaoszczędzenie - więc może korzystając z takich rad można coś znaleźć dla siebie.

Mi się wydaje że bez zrobienia dokładnego bilansu - wyliczenia co do złotówki, na co jaka kasa idzie, nie można na serio oszczędzać.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Oszczędzanie

W którymś z ostatnich Twoich stylów było o oszczędzaniu. I oprócz rady oczywistej - zapisywanie wszystkich wydatków - była też fajna rada - jeść obiady o rodziców:))) to tak a propo trzymania się maminej spódnicy.

I na pocieszenie laski - apetyt rośnie w miarę jedzenia więc czy będziemy zarabiać 5tysi, 10 czy 50 zawsze będzie nam za mało, albo na coś będzie brakowało...więc trzeba się cieszyć tym co się ma.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 2

Re: Oszczędzanie

A jakie to plusy ujemne??
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum

Legoland w Danii Aktualnie. Proszę o wskazówki (15 odpowiedzi)

Hej, Z racji tego że są tanie loty bezpośrednio do Legolandu planuję tam wycieczkę. Czy ktoś...

pozew o rozwód (18 odpowiedzi)

napiszcie mi proszę adres gdzie składa się pozew i mam pytanie, czy na rozprawę koniecznie muszę...

jak sobie rdzicie z siwymi włosami? (8 odpowiedzi)

Jestem brunetką i niestety mam już sporo siwych włosów...mam już dosć częstego farbowania.. po 3...