Re: Odczuwacie skutki harpagana?
meissner napisał(a):
> Japco - składali Cię z jakiś tytanowych odlewów???? w
> szczególności stawy?
Hmm, na pięć tygodni przed Harpem pobiegłem ostro maraton (tylko 3 miesiące przygotowań) i wtedy nie było zbyt ciekawie... Kolana wolałem oszczędzać, a i jedno ścięgno przy biodrze się odzywało.
Sam Harp fizycznie mnie nie zniszczył, co najwyżej siadłem po około 60 km trasy (czyli w moim przypadku około 80 km przebytych - echh, było błądzenia w nocy przy słabym oświetleniu) psycho-fizycznie... Wcześniejsze moje dwa Harpy ukończyłem, a na tym skończyłem po PK12, lecz sądzę, że tym razem to była walka na całego, bo same 100 km można by było zrobić w tempie dwukrotnie szybszym, gdyby w grę nie wchodziła orientacja.
Gdy uda mi się kiedyś dojść samodzielnie do mety, to będę czuł, że miano Harpagana mi się należy, ponieważ sprostałem wyzwaniu fizycznie (co raczej w moim przypadku nie stanowi ogromnego problemu) i psychicznie (wytrzymanie kilkanastogodzinnej, intensywnej pracy umysłu, na pełnych obrotach, nadal jest dla mnie wyzwaniem)...
Wytrzymałość i inteligencję chyba mam, teraz jeszcze trzeba zdobyć doświadczenie oraz udoskonalać sprzęt, a za kilka lat będę "zniszczony" lub będę "wymiatał". Wszystko zależy od tego, czy do całości będę umiał podejść z głową (szczególnie chodzi o maratony).
Pozdrawiam.
0
0