Quo vadis Openerze?
Jestem stałym uczestnikiem Openera (od razu dodam, że jestem boomerem - żeby nie było wątpliwości ;-) ) i bacznie obserwuję, co tez się dzieje z tym festiwalem.
Rozumiem, że zmieniają się trendy, że rap/hiphop jest u szczyty popularności, z bólem - ale akceptuję, że nie jestem już targetem i nie mam co liczyć na The Cure, czy Metallicę. Przyjmuje do wiadomości, że od lat organizatorzy "cedzą" wykonawców praktycznie do samego rozpoczęcia festiwalu, zamiast ogłosić cały lineup, jak to robią inne festiwale. Cóż, taka polityka.
Ale co raz bardziej zastanawia mnie, w jakim kierunku to wszystko zmierza?
Bramy festiwalu otwierają się za 11 dni (kemping), a za 12 dni pierwsze koncerty, a tu:
- brak pełnego lineupu (pobieżna analiza wskazuję, że brakuje ok. 10 ogłoszeń);
- nie wiadomo, czy będa spektakle, galeria sztuki;
- profil facebookowy praktycznie nie funkcjonuje (kiedyś to przynajmniej Józek Krzak pisał "dawac brokhampton", a teraz cisza;
- zero budowania napięcia, że powstaje miasteczko festiwalowe, brak zdjęć tenta o zachodzie słońca;
- nie wiadomo, jak będzie wyglądał transport publiczny (podobno Gdynia wycofała się z finansowania);
- brak planu sytuacyjnego, ogłoszeń o pracę - oprócz inby o płatny wolontariat;
- niby wojsko upomniało się o teren lotniska, ale brak rzetelnej informacji jak to wpłynie na dalsze losy Opka..
- i wiele, wiele innych wątpliwości, czy to już zmierzch festiwalu, czy chwilowa zadyszka.
Co o tym myślicie? Martwić się, czy cierpliwie czekać na rozwój wydarzeń?
14
2