Re: Patenty na marznące stopy.
Zwykle buty zimowe do chodzenia, plus najzwyklejsze platformy,
bez udziwnień, dziwactw i natręctw: nigdy nie marznę w stopy. (Raz w wysokich gorach lekko odmroziłem palce stóp, więc nie unikam zimnej pogody, tam chyba nabroilem z nawodnieniem)
Czasem marzłem w palce rąk, do czasu, jak to samo zastosowałem na rękach. Grube zwykłe jednopalcówki. Na poniżej -10 byle jakie lekkie polarowe rekawiczki w łapkach do unikania poparzenia przy kuchni, mam takie w jednolitej ciemnej barwie, wjeden raz w życiu potrzebowałem dolożyć grzałkę katalityczną, jako max dziwactwo, przy -20 i długich okresach bezruchu. Ta sama grzalka bardzo mi się przydawała przy sterowaniu jachtu w zimie, też bez neopranów itp d*perszwanców, tylko w łapkach kuchennych. Oczywiście na kierownicy roweru nie może być klamek hamulców, manetek biegow, dzwoneczków, liczniczków i innych dziwactw, i natręctw.
Na prymitywnym rowerze mogę jechać przy każdym mrozie i w śniegu i błocie do 20 cm. Zwykle jak mnie ktoś wyprzedza, taki sportowy, "w obciślakach" i "garnku", na "sr*mach", to jedzie na krótszy dystans niż mi się zdarza.
1
0