Po entuzjastycznej opinii znajomej postanowiłam odwiedzić pierogarnię. Okazja nadarzyła się szybko. Odwiedził mnie syn z synową mieszkający w Anglii więc postanowiłam wybrać się z nimi na niedzielny obiad. Nie zraziła nas nawet konieczność oczekiwania na stolik. O d przyjęcia zamówieni na pierogi oczekiwaliśmy ponad godzinę. I to dania otrzymaliśmy po interwencji u kelnerki i menadżera sali. Niestety ich jakość nas rozczarowała. Pierogi galicyjskie zupełnie niedoprawione, niezbyt ciepłe, a ciasto twardawe i o sinym kolorze. Jedyne pierogi gruzińskie można uznać za udane, chociaż nie można ich było zjeść w sposób właściwy dla tych pierogów tj. chwytając z góry i nadgryzając dół celem wypicia soku.
Naszego zdania o tym lokalu nie zmienił nawet fakt przeprosin przez menadżerkę i rekompensata w postaci skromnego deseru.
O wiele lepsze pierogi można zjeść w pierogarni na Skwerze Kościuszki w Gdyni.