Cisza...
~Nadchodzę
(22 lata temu)
Na oddziale cicho. No, oczywiście jest to specyficzna cisza zakładu psychiatrycznego, pełna urywanych oddechów, ciężkich westchnień, przepływających, tuż, prawie, niemal, przeplatających się przez rzeczywistość rojeń i majaków, gdzieś z kąta ledwo słyszalna lecz zajadła dyskusja pomiędzy samym sobą, sobą i tamtą częścią siebie, " zapach psiej sierści" i odgłosy drapania i obgryzania czegoś z nory Zwierzaka, przed zamkniętymi drzwiami gabinetu Doktora wieszak z rozpaczliwie samotną czapką napoleońską, a Pigułę jak zwykle w księżycową noc gdzieś wyniosło....i w tej ciszy- nie ciszy...spod kratki ściekowej wydobyło się tłumione beknięcie. Nikt nie zwrócił na nie uwagi, naokoło działo się przecież tyle inych rzeczy. Był to jedyny obcy dżwięk w klinice TEJ nocy....
0
0