Cisza...
                 
    
    
    
        
                    
                
        
                    ~Nadchodzę
                
        (23 lata temu)
     
    Na oddziale cicho. No,  oczywiście jest to specyficzna cisza zakładu psychiatrycznego,  pełna urywanych oddechów,  ciężkich westchnień,  przepływających, tuż,  prawie,  niemal,   przeplatających się przez rzeczywistość rojeń i majaków,  gdzieś z kąta ledwo słyszalna lecz zajadła dyskusja pomiędzy samym sobą,  sobą i tamtą częścią siebie, " zapach psiej sierści" i odgłosy drapania i obgryzania czegoś z nory Zwierzaka,  przed zamkniętymi drzwiami gabinetu Doktora wieszak z rozpaczliwie samotną czapką napoleońską,  a Pigułę jak zwykle w księżycową noc gdzieś wyniosło....i w tej ciszy- nie ciszy...spod kratki ściekowej wydobyło się tłumione beknięcie. Nikt nie zwrócił na nie uwagi,  naokoło działo się przecież tyle inych rzeczy. Był to jedyny obcy dżwięk w klinice TEJ nocy....
    
    
         
        
                
                
        
             0
            0
             0
            0