Poczta na Podkarpackiej.
Ostatnio byłem zmuszony udać się do urzędu pocztowego na ul. Podkarpackiej - awizo w skrzynce, mimo że byłem w domu cały dzień - przecież tam wygląda jak w sklepiku 1001 drobiazgów, nie jak na poczcie. Dwie panie przy okienkach, tylko jedna przyjmuje petentów, druga zajęta sobą. Przede mną dwie osoby, jedna i druga z awizo, pani przede mną załatwiła swoją sprawę, więc podchodzę.. I słyszę od pani z okienka - gdzie!? Zawołam! Przecież się nie rozdwoję! - Po czym pani wstaje, idzie na zaplecze i po drodze rzuca do koleżanki tekstem - dlatego w urzędzie "takim a takim" mają lepiej, bo numerki mają i nikt się nie pcha.. (poza mną nie było więcej klientów).
Nie dość, że człowiek musi się ruszyć po coś, co powinien mu przynieść listonosz, to jeszcze w "mini-markecie" musi słuchać chamskich odzywek rodem z PRLu od baby która myśli (a przynajmniej jej się wydaje, że myśli) że za karę tam siedzi. Nie polecam nikomu żeby musiał się tam osobiście wybierać.
Nie dość, że człowiek musi się ruszyć po coś, co powinien mu przynieść listonosz, to jeszcze w "mini-markecie" musi słuchać chamskich odzywek rodem z PRLu od baby która myśli (a przynajmniej jej się wydaje, że myśli) że za karę tam siedzi. Nie polecam nikomu żeby musiał się tam osobiście wybierać.