Polska, kochana Polska... Co z tą pracą?

Temat dostępny też na forum: Śródmieście
Nie będę oryginalna poruszając kwestię szukania pracy. W zasadzie "szukanie pracy" staje się powoli zawodem. :) Jak mnie pytają "Czym się zajmujesz?" odpowiadam "Szukam pracy" :) I zaczynam z każdym dniem, miesiącem, tuzinami aplikacji wysyłanych, nabierać gruntownego doświadczenia. Doświadczenia w byciu bezrobotną...

Studia skończyłam w 2006 roku, na mało życiowym kierunku pt socjologia. Na przestrzeni 5 lat zdążyłam porobić wiele różnych rzeczy i wyjechać za granicę również.
Mając na uwadze, że ze względu na wiek i kiepski kierunek studiów, staję się z każdym dniem mniej atrakcyjnym dla pracodawcy kandydatem ( bo pracodawcy wolą studentów i na nieodpłatne staże), poszłam do szkoły policealnej by ZDOBYĆ ZAWÓD. Od października idę zdobywać kolejny. Będę fryzjerką po studiach :D

Podobnie jak większość z Was jestem rozgoryczona brakiem odzewu. Wysylam niezliczone ilości CV, dzwonię, stawiam się osobiście by jakoś wyróżnić się na tle setek kandydatów, by mnie zapamiętano, dostrzeżono. I nic. Pracę miewam, ale to wszystko jest na chwilę, bo w rzeczy samej trafiam - jak pewnie niejeden z was- na pracodawców stawiających wysokie wymagania, ale jak przychodzi czas zapłaty, nagle zapominają, że maja pracownika albo jak się człek upomni o swoje, odprawiają z kwitkiem.

I to nagminne zastępowanie umów pracy umowami cywilno-prawnymi. Praca na umowę o dzieło to gorsze rozwiązanie niż praca na czarno. Bo ani człek nie ma ubezpieczenia ani żadnych przywilejów. A złam sobie nogę lub miej wypadek w pracy - nie dość że leczysz się na własny rachunek (jeśli Cię stać) a z pracy odeślą Cię z wilczym biletem.

I to nagminne zatrudnianie studentów - student ma się uczyć, zwłaszcza dzienny, na pracę przyjdzie czas. Niech sobie chodzi na staże, praktyki, ale niech da szanse tym, którzy chcą żyć, mają dzieci, kredyty. A jak widzę te odpindrzone studentki...człowiek nie ma za co popłacić rachunków a one wynoszą ze sklepów naręcza siatek z modnymi ciuchami i drogimi butami.

Jest wiele kwestii, które gniotą, drażnią, rażą wartych uwagi i komentarza, ale nie wiem, czy jest sens by o tym pisać, bo samo pisanie nie przynosi oczekiwanych zmian. Wiem jedno - prawo jest po stronie pracodawców, a krew mnie zalewa, jak słyszę, że politycy tworzą programy mające na celu uświadomienie pracownikom, jak zdobyc pracę zgodnie z ich wykształceniem, bo - jak to powiedziała jakaś "mądra" baba, urzędniczka co siedzi na państwowym - "Nie może być tak, że inżynier pracuje jako taksówkarz, to nie powinno mieć miejsca". Tylko, że inżynier wcale nie chce siedzieć za kółkiem, to rynek pracy go do tego zmusza. A zabawne jest to, ze Urzędy Pracy aktywizują zawodowo... ludzi do 26 roku życia, oferując im pomoc np w zalożeniu firmy. A co ze mną? 28 -letnią absolwentką? Ja już pod most i żebrać?

Mam doświadczenie w pracy redakcyjnej na stanowisku naczelnej oraz w portalu internetowym (drugim co do wielkości w Polsce). Przekonana, że wszystkie drzwi stoją przede mną otworem, gorzko sie rozczarowalam. Nic nie czyni nas wyjątkowym. Ani studia na Sorbonie, ani doświadczenie w Reuters'ie. Na rynku pracy jest jak w bębnie maszyny losującej. Trzeba liczyć na łut szczęscia, a najlepiej...na znajomych i ich szerokie plecy.

Pozdrawiam i życzę powodzenia. Nie załamujcie się, w końcu się uda! :)
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Polska, kochana Polska... Co z tą pracą?

Yag, zgadzam się z Tobą w 100%.
Pracowałam wcześniej (bez skończonych studiów) w kilku prywatnych placówkach opiekuńczych. Wystarczało to, że mam wieloletnie doświadczenie w pracy z maluchami. Ok, po 6 latach praca ta przestała mnie satysfakcjonować zarówno finansowo, jak i mentalnie, zaczęłam więc poszukiwania czegos ambitniejszego. I tak bujałam się od maja do sierpnia. Gdyby nie znajomości - pewnie szukałabym dalej. A tak, muszę się cieszyć z tego co mam - czyli pracę na umowę o pracę tymczasową. Etat cały podzielony na dwie osoby (pracuje 11 dni w miesiącu).
Pieniadze są z tego marne, całość idzie na spłatę raty kredytu, a żyjemy z pensji męża.
Chciałabym mieć dziecko, ale jak myslę o tym, że nie będę mieć macierzyńskiego, że będziemy przez najmniej rok, półtora żyć we troje z jednej pensji.. to zastanawiam się, czy mój mąż nie ma jak zwykle racji.. to boli i to strasznie, zwlaszcza kiedy instynkt macierzyński z intensywnością wypływa wręcz uszami..

Pozdrawiam i życzę również powodzenia!
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Polska, kochana Polska... Co z tą pracą?

Właśnie!!! I tak głośno się mówi o polityce prorodzinnej...a jak to ma to się do tego , że np. w małżeństwie jedna osoba zarabia na "życie" a druga pensja idzie na opłaty, spłaty kredytu na mieszkanie itp. i praktycznie z tych 2 pensji ledwie co zostaje na przeżycie więc gdzie tu myśleć o dziecku jak nie jest się w stanie zapewnić odpowiednich warunków bo rynek pracy nie stabilny i mało kto ma stałą pracę.Poza tym o czym głośno jak ma się ta polityka prorodzinna do tego , że wprowadzono właśnie opłaty za przedszkole za dodatkowe godziny . Skąd taka przeciętna rodzina Kowalskich ma na to wziąść ???bo pensje jakoś nie rosną...już się słyszy , że rodzice muszą rezygnować z przedszkoli bo poprostu ich na to nie stać...i co wtedy ???przeważnie mama rezygnuje z pracy by zaopiekować się dzieckiem bo niema wyjścia i wtedy taka rodzina musi życ z 1 pensji.Taka to polityka prorodzinna , która ma "pomóc" rodzinie w wychowaniu dzieci!!!!!!
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum

prawnik/ radca prawny odnośnie ZUS - szukam (21 odpowiedzi)

nie wiem czy dobry temat; czy ktoś może polecić prawnika,radca prawnego lub kancelarię...

Stres w pracy (35 odpowiedzi)

Czy Wasza praca też jets tak stresująca jak moja? Ostatnio mam wrażenie, że kazdy zawód wiąże sie...

Życie za granicą to też nie bajka... (52 odpowiedzi)

Obserwowałam to forum jeszcze w momencie, kiedy byłam w Polsce i tak jak większość z Was...