Jest rok 2053. Polska jest potęgą. USA po ataku rakietowym ze strony Korei Pln. i krajów arabskich zostały zredukowane do roli podrzędnego państewka i pogrążają się w coraz większym kryzysie. Wielka Rzeczpospolita objęła swoimi granicami prawie całą Europę i sporą część Azji. Gospodarka kwitnie, ludzie są szczęśliwi.


Na początku grudnia 2053 roku przybył do Macierzy Richard Golota, gubernator stanu Floryda. Richard Golota, to Amerykanin polskiego pochodzenia, jego dziadek – Polak – Andrzej Gołota był znanym zawodowym bokserem, nazywanym ‘Nadzieją Białych’. Jest to już druga wizyta gubernatora Florydy w ciągu ostatnich 3 lat. Poprzednia wizyta była związana z dramatyczną sytuacją gospodarczą USA, Golota wówczas przybył prosić o pomoc finansową dla swojego kraju i stanu, ale akurat ani Naczelnik, ani nikt z Rządu WRP nie miał dla niego czasu. Ambasada amerykańska już zamierzała zgłosić Naczelnikowi sprzeciw wobec zachowania władz polskich względem amerykańskiego męża stanu. Nie groziło to co prawda jakimkolwiek skandalem dyplomatycznym, ale aby załagodzić sytuację i nie przyczyniać się do pogłębienia zapaści w USA, zdecydowano, że gubernator zostanie ugoszczony przez jedno z polskich miast. Wybór padł na Kartuzy i Golota został zaproszony przez burmistrza tego prężnie się rozwijającego kaszubskiego miasta. Richard Golota opisał burmistrzowi Kartuz trudną sytuację ekonomiczną swojego stanu, a że Kaszubi to lud gościnny i życzliwy, Rada miasta Kartuzy zgodziła się udzielić Florydzie pożyczki w wysokości 50 miliardów złotych, co wówczas było równoważne ok. 90 % całego budżetu USA. Zgodnie z warunkami pożyczki w roku 2053 miała rozpocząć się spłata. I z tego właśnie powodu gubernator Golota znów zawitał do Kartuz. Okazało się, że 50 miliardów złotych co prawda było dla Florydy ogromnym zastrzykiem finansowym, ale USA są ciągle zbyt wyniszczone, aby móc spłacać kredyt, więc gubernator chciał prosić o zmianę warunków spłaty. Uzgodniono, że czas spłaty został zamrożony na 10 lat, ale w zamian za to Kartuzy objęły jurysdykcję nad częścią Florydy. Oznacza to np., że mieszkańcy Wielkiej Rzeczpospolitej mogą już od kilku dni na bardzo atrakcyjnych warunkach kupować działki na Florydzie. Oto, co powiedział pan Antoni Szczygieł, 76 letni emeryt z Żukowa:

‘Cieszymy się z żoną, że udało nam się kupić działkę niedaleko Miami. Samolotem z Gdańska lecimy do USA niecałe dwie godziny, więc możemy na naszą działkę lecieć w piątki po południu, a wrócić w niedzielę wieczorem. Teren wymaga sporo inwestycji, ale zatrudnimy miejscowych bezrobotnych i na pewno postawimy sobie tam jakiś mały zameczek.’

Radości nie kryją również sami mieszkańcy Florydy. Oto fragment wywiadu z Johnem White, ciemnoskórym bezrobotnym:

‘To dla nas ogromna szansa. Mój ojciec pracował w bazie wahadłowców kosmicznych NASA, ale baza została zniszczona przez północnokoreańską bombę atomową a z powodu skażenia nie została odbudowana. Teraz pozostałościami po bazie zainteresowała się fabryka cementu z Niestępowa, jest szansa, że ten teren zostanie odkażony i powstaną tu miejsca pracy. Już teraz korzystam z polskiego zainteresowania Florydą, zatrudniam się do pomocy przy sprzątaniu działek dla polskich turystów, płacą mi aż 1 złoty za godzinę. Moje dzieci uczą się języka polskiego, chciałbym, żeby kiedyś mogły pojechać do Polski i poczuć smak prawdziwego dobrobytu.’

Na Florydzie ma powstać sporo ośrodków turystycznych i hoteli dla gości z Polski. Kontakty Kartuz i Florydy to kolejny przykład wspólnych korzyści, które naród Rzeczpospolitej może czerpać ze współpracy ze swoimi wiernymi sojusznikami.