To logika taka przesadna, nienaturalna, logika z dawnych powieści detektywistycznych.
Mojej sytuacji też nigdy nie było, o wiele zbyt błahy powód.
Raczej chodzi o tych ludzi, których nie można zidentyfikować, nie znamy ich nazwiska, adresu. W dzisiejszych czasach można zrobić fotkę komórką, potem może w okolicy uda się jakoś odnaleźć tę osobę.
Ale jak? Poszedłbym ze zdjęciem do biur dużych spółdzielni mieszkaniowych, do ratusza (jakaś ewidencja ludności), do największych firm, na policję, do lokalnej gazety. W skupisku ok. 10.000 ludzi myślę, że spokojnie udałoby się taką osobę odnaleźć. Szukałbym też na Facebooku osób, które mają kilkuset znajomych w tej okolicy, i kontaktował się z nimi, przesyłając fotkę.
Nigdy tego jednak nie robię, to beznadziejnie czasochłonne.
0
0