AS - ja najbardziej jeśli chodzi o znieczulenie bałam się tego, że mogę nie być w stanie współpracować z położną nie czując parcia. Ile się naczytałam o końskich dawkach, po których tak jak napisałaś wchodzą później w grę kleszcze bądź inne cuda, a to jest dla mnie bardziej przerażające niż ból porodowy. Ja w sumie nie wiem jaka jest moja tolerancja. Nie jestem w stanie przewidzieć czy będę w stanie wytrzymać ten ból. Lekarz powiedział mi, że nie ma takiej opcji żebym nie czuła skurczów. Powiedział, że zaczynają od najmniejszej dawki i sprawdzają reakcję Twojego organizmu. Każda rodząca to inny organizm, który trzeba wyczuć, a nie podawać standardową dawkę. Powiedział, że tak było kiedyś z tym znieczuleniem, ale teraz doszli do takie wprawy, że kobieta czuje skurcze, ale nie są one dla niej bolesne. Dlatego bez problemu może współpracować cały poród. Myślę, że to każdego indywidualna sprawa i sam musi podjąć decyzję. Ja po rozmowie z lekarzem zdecyduję się na znieczulenie. Ale myślę, że każdy ma inne obawy, a w swissmedzie czuć, że to pacjentka jest najważniejsza i nikt nie pomija tego co ona ma do powiedzenia oraz czego oczekuje podczas porodu. Także myślę AS, że też powinnaś porozmawiać na ten temat z lekarzem i zdecydować. :) Ale myślę, że warto mieć miłe wspomnienia z porodu, niż ciarki na plecach na myśl o drugim porodzie. :) Powodzenia:) Aha i samo założenie znieczulenia to podobno "ukąszenie komara" :P
