Aż ciężko pisać, bo na samą myśl o tej restauracji po prostu lieci slinka i żołądek od razu zaczyna burczeć z głodu! Szkoda że tyle lat straciliśmy, mieszkając w Trójmieście i nie wiedząc że obok są takie pyszności. Pani Tatiana swoimi umiejętnościami kulinarnymi ostro przebiła moją mamę )) Całe menu, zwłaszcza pielmieni od których ma się ochotę przełknąć język, wygląda również pobudzająco zmysły smakowe, ale ciężko skusić się na wypróbowanie czegoś, bo te pielmieni przyciągają jak magnez, chyba w ogóle najsmaczniejsze ze wszystkiego, co w życiu jadłam. Ale to i owo udało się jeszcze spróbować i oczywiście było też przepyszne i tak po domowemu, tak jak lubimy.
Dodatkowo czas umila Pani Irina piosenkami , które nawiewają nostalgię, fantastycznym głosem i swoim uśmiechem! To jest na pewno milsze i ciekawsze, niż słuchanie jakiegoś radia. Taka fajna odmiana pasująca klimatem do ogólnego wizerunku restauracji.
Dziękujemy Paniom za stworzenie takiego nie typowego dla Polski zakątka gdzie każdy pochodzący z byłego ZSSR może poczuć się jak w domu i odbiegnąć wspomnieniami w tamte czasy )) A reszta może wreszcie poznać co to znaczy prawdziwa gościnność i kuchnia wschodnia