Re: Problemy w Kieleńskiej szkole
Czesc,
popieram zdanie o kultywacji tradycji, czyli w tym przypadku nauki jezyka kaszubskiego na terenach kaszubskich. Sama nie umiem tego jezyka, ale jesli dziecko poszloby do tej szkoly kiedys kiedys, to niech sie uczy. Nie musi sie to przydac w przyszlosci. Nie wiem czy wiecie, ale nauka jakichkolwiek jezykow badz co badz poszerza horyzonty i rozwija wasze dzieci. Jakbyscie na zdrowy rozum pomysleli, co ze szkoly przyda sie naszym dzieciom w pozniejszym zyciu, to moim zdaniem byloby to jakies 15% tego, czego sie ucza i trzeba by bylo strajkowac nie tylko przeciw jezykowi kaszubskiemu. Nie oszukujmy sie, dzieci maja rozne zdolnosci i rozne talenty, a praktycznie do konca liceum musza uczyc sie wszystkiego na takim samym poziomie (np. Ja ze zdolnosciami do nauki jezykow obcych musialam siedziec nad fizyka. Mowie plynnie po niemiecku i po angielsku a z fizyki nic a nic nie zostalo). Nawet jesli Wy, rodzice, macie do tego jakies obiekcje, to sprobujcie na to spojrzec z bardziej obiektywnej strony. No, chyba, ze macie jakas fajna alternatywe, czego dzieci moglyby sie uczyc zamiast jezyka kaszubskiego.Osobiscie mysle, ze szkoda byloby zaprzepascic ten jezyk i pomoc mu wymrzec. Na miejsce takiej pustki kulturowej moze przyjsc nihilizm, a to uwazam za duzo niebezpieczniejsze w perspektywie dlugoterminowej.
4
0