Przez agresję w klasie musiał zmienić szkołę. Dyrekcja: zrobiliśmy wszystko co możliwe

Opinie do artykułu: Przez agresję w klasie musiał zmienić szkołę. Dyrekcja: zrobiliśmy wszystko co możliwe.

Ciągłe popychanie, bicie, a nawet próba zepchnięcia ze schodów - przez takie sytuacje rodzice 7-letniego Pawła postanowili przenieść syna do innej szkoły. W dotychczasowej ich zdaniem dyrekcja i nauczyciele nie radzili sobie z przeciwdziałaniem coraz częstszej agresji wśród uczniów. Szkoła broni się podkreślając, że w tej sytuacji zrobiono wszystko, ale niektórych procedur nie można ominąć, dlatego na zmiany trzeba czasem poczekać.

Paweł był uczniem Morskiej Szkoły Podstawowej w ...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

a co to ma ze mną wspólnego? Przecież nie o sobie pisałem.

Rocznik 81. Honorowe załatwianie spraw nie było dominujące. Było sporo grupowych pobić, kilku na jednego. Byli to ludzie zarówno z mojej klasy - sportowej jak i innych, np. F albo E. Po podstawówce słyszałem o nich już tylko w kontekście długoletnich odsiadek. Widocznie tych typków nie znałeś
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Ktory rocznik?

Skoro tak piszes to musuales byc ofiara klasowa, ja tez chodzilem tam w katach 90 i hesli cis nie grali to pi szkole chodzilo sie na plac zabaw i rozwuazywali sorawe , zadni rodzice nue interweniowali , bo nie bylo to potrzebne
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2

Badania wskazują, że dzieci nauczane w domu przez kompetentnych rodziców osiągają o wiele lepsze wynik i lepiej sobie radzą w życiu niż te skazane na siedzenie w klasie. Jednak mało rodziców ma czas i możliwości.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3

I dlatego uczniowie takich nauczycieli, gdy sami zostali rodzicami, nie będą szanować innych nauczycieli. Nauczyciele sadyści sami skazali się na ten los.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

Nie można, ale są inne sposoby. Niestety nauczycielki nie są przeszkolone jak zachować się w takich sytuacjach i albo są zupełnie bezradne albo stosują jakieś dziewiętnastowieczne metody. Niezdyscyplinowanych uczniów nie trzeba upadlać, naprawdę.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 8

Wystarczy mi już dzieci wychowywanych po skandynawsku. Czas wrócić do starych, sprawdzonych metod, na których wychowały się całe pokolenia. Oczywiście wyjątkowo oporne jednostki też się zdarzały, ale starsze osoby mają z reguły więcej kultury i dobrych manier wyniesionych z domu lub wyuczonych przy pomocy pasa. Dzisiejszej młodzieży tego brakuje.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 4

ojej, jeden dzień w wakacje trzeba przyjechać na radę

straszne poświęcenie, doprawdy. Mam cïotkę nauczycielkę i nie słyszałem żeby kiedykolwiek jechała do pracy przed sylwestrem. Wręcz przeciwnie - wakacje, ferie, święta, wszystko wolne ustawowo. Do tego co roku sanatoria, urlopy na podratowanie zdrowia. Jeśli komuś z tym ciężko, proponuję spróbować chleba w innej branży. Nie twierdzę, że w edukacji publicznej jest kasa, ale przynajmniej rekompensuje to czas wolny.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 2

lekarze rezydenci też pracują po 300 godzin i więcej

pytanie tylko ile robią w tym czasie nadgodzin? Jeden etat to 40 godzin tygodniowo w każdym zawodzie i nie jest to jakiś nadludzki wymiar obowiązków, który uzasadniałby siedzenie po nocach.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 3

Po pierwsze, te 18 godzin jest tylko na papierze - w rzeczywistości jest więcej. Po drugie - szkoła nie zastąpi wychowania w domu
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1

patologie systemu społeczno-wychowawczego -> kryzys systemu wartości

Obecne szkolnictwo swoje ewentualne "sukcesy" opiera na strategii zbliżonej do sportu zawodowego. Nie szuka się metod kształcenia i dotarcia do umysłów, szuka się metod "pozyskania" gotowego materiału, który jest wstepnie obrobiony i zdeterminowany.
Stąd "sukcesy" przytulonych do "centrów zysków" (medycyna, prawo, niekiedy sztuka) szkół (najczęściej ogólnokształcących), formatujących materiał pod potrzeby branżowego sita selekcyjnego.
Problemami czy pracą nad "zdolnym a zaniedbanym" nikt się nie przejmuje, bo po co? Po co świadomy i wykształcony człowiek o szerokich horyzontach, który zadaje pytania i szuka odpowiedzi?
Po co tłum "produktów" z papierkiem "szkoły wyższej" i rozbudzonymi aspiracjami konsumpcyjnymi...

O "rodzinach" również niewiele dobrego można powiedzieć, w dzikim galopie do kolejnego bonusa dziecko staje się atrybutem a nie celem... I wcale nie jest łatwo cel znaleźć, bo trzeba konkurować z ogłuszającą tubą mass-mediów kreujących wzorce pod doraźne potrzeby.
Więc dziecko musi sobie radzić. Najczęściej samo...
Czym to sie kończy, świetnie zilustrował Golding (Władca much)...
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0

Pani Anno, pani chyba też na lekcjach nie uważała. Błąd na błędzie. Brak wielkich liter, przecinków. Spacji nie stawia się przez wykrzyknikami ani kropkami. Forma, która pani komentuje nie jest reportażem, a incydenty (z założenia i znaczenia słowa) nie mogą być częste. Pozdrawiam.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 5

Dyrektorka duzo mowi ale nic nie robi

Czeka na opinie, jeszcze ma pretensje do Pawla i jego rodzicow. Niewlasciwa osoba na stołku
popieram tę opinię 10 nie zgadzam się z tą opinią 1

W lodówce też pewnie masz PIS

A i o pracy w szkole raczej wiesz guzik:)
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0

no i właśnie ci 30 latkowie wychowani przez ówczesnych "tatusiów" mają teraz dzieci w szkole

nie problem jest z dziećmi a z rodzicami
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 5

była prywatna - miała dużo wolnych miejsc ( co świadczy o jakości kadry) , więc ją upaństwowili bo inaczej by upadła .........kadra została ta sama, dzieci więcej i już nie "prywatne" wiec sobie nie radzą

ten sam problem kadrowy ( dyrekcja bez kompetencji w zarządzaniu + młodzi kreatywni prze pierwszy miesiąc ,bo potem wypaleni nauczyciele bez doświadczenia albo w doświadczeniu w prywatnym malutkim przedszkolu- żłobku) jest w Pozytywnej Szkole podstawowej

wniosek : omijać tego typu placówki ( Pozytywna i Morska) bo o jakości szkoły świadczy kadra a dopiero później nowy budynek
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

po znajomości...

To były woźny ale należy do PISu, więc kiedy weszła "dobra zmiana" dostał stołek za staż partyjny.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 2

Po pierwsze tłumaczenie pani dyrektorki jest wyjątkowo żałosne- procedury to sobie mogą realizować służby mundurowe, a nie szkoła- szkoła ma reagować na patologię i to stanowczo. Po drugie zawsze to ofiara opuszcza szkołę a nie agresor i to jest kolejna skandaliczna praktyka, wynikająca z bezczynności szkoły i zasłaniania się ( prawdopodobnie nieistniejącymi ) procedurami- po prostu starają się wziąć na przetrzymanie, a nóż sytuacja się uspokoi. Sytuacja się nie uspokoi, bo agresor będzie tylko eskalował swoją agresję w stosunku do swojej ofiary, i to ten cały sztab psychologów, którymi się chwali pani dyrektor powinien wiedzieć i pewnie wie, ale też udaje, że wszystko jest ok. Po trzecie należy porozmawiać z rodzicami najpierw indywidualnie, a jak nie wystarczy, to na w większym gronie odnośnie sytuacji i możliwości jej rozwiązania- jeśli rodzice będą mieli choć trochę oleju w głowie, coś z tym dzieckiem zrobią- niestety dzisiejsze mamuśki uważają, że to ich dzieci są najwspanialsze, spokojne i ułożone, a tylko otocznie uwzięło się na ich pociechy i to oznacza impas- zadaniem szkoły jest uruchomienie najpierw w sposób łagodny, a potem zdecydowany swojej " procedury" usunięcia agresora ze szkoły, a nie ofiary. Po trzecie słyszałem o przypadkach narastającej agresji wobec ofiary, które zakończyły się poważnymi obrażeniami wewnętrznymi- dyrektorka szkoły szła w zaparte, że zrobiła co mogła- powinna być bezapelacyjnie zwolniona, a szkole wytoczony proces o brak zapewnienia bezpieczeństwa, bo takowe ma zapewnić. Po czwarte dzieci rozpuszczone, niewychowane są uznawane za ADHD i inne pochodne, mają taki kwit od lekarza, i nie trzeba się szczególnie trudzić, żeby taki uzyskać- taki kwit daje całkowitą nietykalność takiemu bachorowi i dobre wytłumaczenie dla rodziców ( szczególnie mamusiek ), ewentualnie w modzie ostatnio jeszcze niedoczynność tarczycy. Po piąte jako ojciec miałem podobną sytuację- mój syn nauczony, że nie wolno nikogo bezpodstawnie krzywdzić, swoją biernością, stał się ofiarą pewnego wyrostka- najpierw była rozmowa z nim ( milczał długi czas ), wydusił w końcu to z siebie. Potem była rozmowa z nauczycielem- standardowo wszystko pod kontrolą. Potem była rozmowa z innymi rodzicami- były skargi, ale nic poza tym, potem rozmowa z samym rodzicem ( mamusią )- mój synek jest cudowny, wszyscy uwzięli się na niego. Ostatecznie po odpilnowaniu krótka rozmowa z samym zainteresowanym- jak nie przestanie, to spuszczę mu taki wp....l, że przez tydzień nie będzie mógł siadać. A że pracowałem w służbach, to jak będzie trzeba wyciszę sprawę, jeśli ktoś z tego powodu będzie robił mi i mojej rodzinie problemy, no i od tego momentu problemy ustały. Z drugiej strony mój kolega- ojciec miał podobny problem, ale ze swoim synem- chłop na tyle przytomny był, że jak doszły masowe skargi, zareagował i ustawił dzieciaka, chłopak wyciszył się
popieram tę opinię 10 nie zgadzam się z tą opinią 0

hmmm...

przyznasz, że jeśli wszędzie było to samo, to jednak może z Tobą było coś nie tak? albo wyolbrzymiasz?
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2

w jakiejś ciekawej szkole byłeś

albo mocno Ci wspomnienia uleciały. ewentualnie sam byłeś agresorem:D
jako rocznik 84 napatrzyłem się na naprawdę dużą ilość agresji (na szczęście rzadko skierowanej na mnie) w podstawówce, nauczyciele nic nie robili. tylko w stosunku do nauczycieli faktycznie wszyscy grzeczni byli.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 4

jeśli nikt nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa innym dzieciom

to sorry, ale tak. oczywiście nie ze względu na chorobę dziecka, ale bierność opiekunów- niech wynajmą prywatnego nauczyciela pomocniczego, który będzie zapobiegał groźnym sytuacjom, jeśli chcą by dziecko pozostało w szkole publicznej. integracja nie polega na tym, że chore dziecko terroryzuje pozostałe.
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 0