Puszcza Kampinoska
Jeszcze nie zdążyłem ochłonąć po maratonie w Puszczy Kampinoskiej, a tu już trzeba przygotowywać się do Harpagana. Na setkę w Puszczy wystartowałem w sobotę o godz 20.00, pierwsze 50 km przeszedłem w ciągu 8h 47min, 75 kilometr osiągnąłem po 14 godzinach, a na metę dotarłem w czasie 20h 30min. Było dość ciężko, na końcówce trochę dokuczał deszcz, ale na szczęście niezbyt intensywny. Trasa w części nocnej w 3/4 szlakami znakowanymi, druga połówka w sporej części bez znaków, ale zazwyczaj dość wyraźnymi drogami, odcinkami asfaltem. Nieliczni zabłądzili na trasie, ale sporo było weteranów imprezy, którzy całą puszczę z trasą maratonu włącznie znali jak własną kieszeń. Ja z nawigacją nie miałem większych problemów, z kompasu korzystałem sporadycznie. W sumie bardzo fajna imprezka, choć to nie to co Harpagan. Zapraszam na przyszły rok. Jak ktoś nie chce, nie musi się porywać na setkę, można zakończyć po 50 lub 75 km. Na starcie spotkałem kilka osób znanych mi m.in. z Harpagana. Ciekawostką jest, że w imprezie uczestniczy i przechodzi całą setkę spora grupka 60-70-latków. Czułem się przy nich, jak szczeniak. Od dziś zbieram siły na Harpagana. Nie wiem tylko jak będzie z pogodą, bo święty Piotr, który zawsze mi ją załatwia, skarżył się, że ostatnio zbyt często zawracam mu głowę przyziemnymi sprawami.