Tam gdzie go jakaś babka zostawiła... Są różne sytuacje. Poczuwanie się do odpowiedzialności nie oznacza utrzymywania np. byłej żony. Moja ukradła mi jakieś 300 tys. zł. Zbudowałem jej dom. Pech chce że na jej działce. I dopiero po trzech latach od rozstania dostałem ofertę ugody. Nawet nie będę komentował jaka kwota. I alimenty mam dość spore. Ale też powiedziałem dość. Bo nie jestem od utrzymywania byłej żony. I tak - jak wielu facetów uważam, że matka roztrwania. Albo wydaje niemądrze. Przede wszystkim dlatego, że nie mam nad tymi pieniędzmi kontroli. A uważam, że matka powinna się z każdego grosza rozliczać. I to nie jest żadna łaska. Bo nie mam obowiązku utrzymywać domu, który zbudowałem dla rodziny a w nim nie jestem. odnośnie samych alimentów. Chcę żeby dziecko miało coś ode mnie. Jestem z tych, co w małą inwestują i kupują. I chcę o tym współdecydować. Zbyt wysokie alimenty mogą doprowadzić do sytuacji, że ojciec powie dziecku, że nie może mu kupić loda, bo dał alimenty. Ciekawe jak się poczuje i ojciec i dziecko w takiej sytuacji. Myślę, że kobieta, która decyduje się na rozstanie (nie z winy męża), powinna ponosić tego konsekwencje. A ja chodzącym bankomatem nie jestem. I jak wielu powiem - z wielką chęcią i odpowiedzialnością sam się dzieckiem zajmę. I nawet alimentów nie będę chciał.
7
0