Re: Religia jako narzędzie tumanienia ludu. Fetysze.
>Kłapouchy uwielbiam z Tobą dyskutować, normalnie jesteś niestrudzony ;)
Wzajemnie:)
>Większość może i tak, ale nie 23h ;) Początkowo tę teorię przedstawiłeś nieco inaczej, teraz jest to zrozumiałe i logiczne :)
Wszystko zależy od interpretacji:)
Bo ta 1 godzina to z pewnością średnia.
Są ludzie, którzy pracują myśląc, a inni (nawet wykonując pracę umysłową) są tylko odtwórcami.
I to, że godzina, nie oznacza, że konkretnie tyle i w wyznaczonym czasie, np między 7 a 8:)
By podjąć decyzję w pojedynczej sprawie starcza ułamek sekundy, nawet się nie zastanawiamy.
A gdy zastanawiamy (czyli myślimy) to zwykle nie mamy czasu na dłuższe rozmyślania i ograniczamy się do chwili (mierzonej w sekundach lub minutach).
Sumą tego w ciągu dnia może być właśnie ta godzina.
Niedawno oglądałem film "Lucy" Bessona.
Burzę w internecie wywołało stwierdzenie z tego filmu, że ludzie wykorzystują tylko 10% potencjału swojego mózgu.
Ludzie nawet wikipedię powołują na świadka, ze to mit i nieprawda.
Tylko nikt się nie interesuje, co to znaczy - co autor tego stwierdzenia miał na myśli.
Wszyscy postrzegają mózg jako kawał mięsa w którym można zmierzyć impulsy elektryczne i wszystko jasne:)
>Ja nie wiem czy to takie dobre.....czasem trzeba pomyśleć zanim coś się powie.
Owszem, choć kluczowym słowem jest tu "czasem":)
To niemyślenie może być nawet pozytywne.
W ten sposób nie mamy dobrać właściwej odpowiedzi (czy tej, którą chciałaby usłyszeć druga strona), a mówimy z serca.
>Absolutnie nie, Bóg kocha człowieka, dał na wolną wolę i bardzo chce aby człowiek wybrał Jego,
Dał nam wolną wolę, po czym próbuje nas do czegoś zmusić.
Zobacz co to za wybór: robisz co każę, albo piekło.
To jakby facet dorwał jakąś kobietę w parku i powiedział:
"Zrobisz mi loda, albo roztrzaskam ci łeb - wybieraj!"
A później się tłumaczył, że przecież jej nie zmusił, bo miała wolną wolę i mogła wybrać co chciała;)
A samo życie wieczne? Czy w każdych warunkach zdaje się korzyścią?
Właściwie nie wiemy, jak to życie ma wyglądać, więc po jakimś czasie może się ono okazać strasznie nużące.
Niebo to nie raj, może życie tam będzie polegało na ciągłym chwaleniu Boga! Albo będzie kopią obecnego, tylko z dodatkiem nieśmiertelności i niezniszczalności?
Kto wie, czy ktoś nie zatęskni wtedy za śmiercią.
Chociaż przez autodestrukcję.
I jeszcze to piekło. Nie czułabyś się niekomfortowo wiedząc, że gdzieś ktoś cierpi i jest torturowany przez wieczność?
Nie rok, 10, 1000 czy milion, ale wieczność!
Czy sama świadomość tego, że jednemu źle, a Tobie niebiańsko dobrze, nie byłaby bolesna?
>>Bo Jezus przecież potępia interesowność.
>nie wiem dokładnie o czym myślisz,
To raczej nie jest pojedynczy cytat, ale pewna myśl zawarta pomiędzy wieloma.
Np gdy mówił o jałmużnie, by lewa ręka nie wiedziała co czyni prawa.
Lub gdy mówił o tym, aby się nie modlić na pokaz na rogach ulic.
Sprowadza się to do motywów działań.
A przecież Bóg lubi testować ludzkie serce, jak z tym drzewem poznania dobra i zła, lub jak z Hiobem.
Pewnie jak przyjdzie co do czego to powie, że ci co się starali by zyskać życie wieczne robili wszystko na pokaz, fałszywie, by się mu przypodobać... i trafią do piekła;)
>Bo dała mu to czego potrzebował? Nie chciał jej obecności non stop, była mu potrzebna jak czuł się samotny. Ona szybko ewoluowała, myślała, że zatrzyma go jak będzie posiadała fizyczność, co okazało się błędne.
Czyli co? Kogoś do rozmowy i spędzania czasu?
Ale nie było w tym nic zbliżonego do miłości.
To znaczy, może u niej było, ale nie u niego?
Bo przecież ona chciała mu dać wszystko, a jemu nawet przez myśl nie przeszło, aby znaleźć sposób na stanie się takim bytem jak ona.
Może ona była dziewczyną idealną, a on osobą toksyczną niezdolną do prawdziwej miłości?
I tematy nam się połączyły:d
0
0