Relikt z lat 50
Byłem tam na przełomie listopad grudzień 2018. Tylu awarii prądu nie widziałem w życiu. Co chwila a to transformator z hukiem i dymem a to w części zabiegowej (smród palącej się instalacji), w palarni. Straszny syf, myszy spacerujące po stołach, wyżywienie monotonne (mnie wystarczało, bo mało jem). Terapeuci bardzo mili - to jeden plus i drugi plus - to morze w pobliżu. Poza tym - czas tu się zatrzymał w latach 50-ch. Nigdy więcej Almy. Szkoda, że nie ma możliwości zamieszczania tu zdjęć i filmików, bo po obejrzeniu nikt nie pojechałby do tego reliktu.