Re: Rower w miescie
Jeżdżę rowerem praktycznie po całym Trójmieście. Zaczynając od Gdańska, przez Sopot, Gdynie, Rumię, Redę, aż do Wejherowa.
Pomijając pare "extrasów" (Brzeźno, Sopot, Gdynia-Rumia) można powiedzieć, że komunikacja rowerem zakrwawa o kpinę.
W Gdańsku trzeba być samobójcą, kierowcy są mocno ździwieni (i czesto obrażeni) obecnością roweru na ulicy. "Ścieżka rowerowa" ciągnie się co prawda od Głownego do Sopotu w sposób zwięzły, ale czesto budzi "pewne" zastrzeżenia. Pomijam możliwości dojazdu do "pobocznych" dzielnic, tam pozostaje tylko twarda rzeczywistość.
Miasto mogłoby się trochę postarać, są fajne ścieżki, do których tylko trzeba zrobić dojazdy i oznakować (np. te przy obwodnicy).
Największą głupotą wg mnie jest brak dostępu do Starego Miasta i Westrerplatte. Gdańsk nie lubi zarabiać pieniędzy?
Kolejnym "-" jest brak składnych wyjazdu z miasta (praktycznie tylko na Elbląg i w kierunku Otomina są ciekawe przejazdy). Jednak na podstawie mapy są wielkie trudności z odnalezieniem ich. Po prostu komiczny brak oznakowania..
Trójmiejski Park jest rewelacyjny na niedzielne wycieczki. Bardzo zróżnicowany trudnościowo, dla każdego coś dobrego. Tylko szkoda, że czasami rowery potrafią pod kimś innym pojechać..
Sopot, poza porą korków raczej senne miasteczko (pomijając Niepodległości / Zwycięstwa / Grunwaldzką, gdzie jazda rowerem wymaga zapędów samobójczych niezależnie od pory i grubego portfela z powodu zakazu). Całkiem przyjemne ścieżki w dolnej i górnej częsci (dojazd do UG). Nawet parę rewelacyjnych dróg (np. Reja i okolice: łączą Sopot z Gdańskiem, nad morzem z "przedziałkiem" w postaci molo: łączy Gdańsk z Gdynią).
Gdynia, czyli moje miasto. Niestety nie mogę w superlatywach o nim wiele napisać. Miasto "osiowe" z węzłem centralnym w centrum. Dojazd z jedej dzielnicy do drugiej wymaga (najczęściej) jazdy głównymi arteriami: Wielkopolską, Niepodległości, Morską, Janka Wiśniewskiego. Co prawda chodniki (miejscami) zaczynają sie poprawiać (końcówka Morskiej ;), to jednak nie ułatwia to życia (bo co po 1km ładnej drogi, gdy zaraz.. nie będzie jej wcale). Cudowna ścieżka "pojawiam się i znikam" prowadząca od nikąd (okolice dworca Centralnego ;) do nikąd (okolice ul. Chylońskiej) jest jedną z większych bzdur - może miasto kiedyś to zrobi porządnie (walka właśnie rusza ;). Trakt komunikacyjny powinien służyć SZYBKIEMU poruszaniu się, a nie ciągłemu zmienianiu strony ulicy..
Lasy.. Ogólnie mówiąc rewelka. Czerwony szlak, dobrze oznakowany, w miarę przejezdny, aż do samego Wejherowa. Połączony z Klifem przy pomocy szlaku łącznikowego. "Pomiędzy" też spora ilość ciekawych ścieżek leśnych, prostszych (twardych, po płaskim) i trudniejszych (górki, piach, błoto). Mniam ;)
W Gdyni jest bardzo ciekawa ścieżka łącząca Gdynię z Rumią. Oczywiście nieoznakowana (wiem, to jest ścieżka wewnętrzna elektrociepłowni, itd..). Trzeba zrobić tylko dojazd i jest cudownie!
Lista wszelakich makabr mogłaby być wypisywana przeze mnie jeszcze długo (kiedyś mieszkałem we Gdańsku-Wrzeszczu, do pracy jeździłem do Gdyni-Oksywie, teraz Gdynia-Orłowo - Oksywie ;). Wszelakie warianty znam (i komunikacyjne i rekreacyjne ;)
Jednak ostatnio zauważam, że po mieście coraż ciężej się jeździ. Samochodów coraz więcej, coraz szybszych, coraz więcej "pod zielonym listkiem", którym się wydaje, że są najlepsi i potrafią wszystko. Kierowcy autobusów uważają że mają zawsze pierwszeństwo (nawet gdy rower właśnie wymija go). Taksiarze "testujący" drogę zatrzymania roweru. Coraz większy smród spalin (silniki są coraz starsze..) Drogi w coraz gorszym stanie (koleiny, wyboje, wyrwy). W lasach coraz mniej bezpiecznie (i wcale nie z powodu wszechobecnych dzików).
Znaczy się polska rzeczywistość :(
A w sumie tak niewiele by wystarczyło.. Wyasfaltować 40km chodników na cele komunikacyjne i oznakować drugie tyle.. Cienki asfalt wystarczyłby.. Po prostu zrobić jedną globalną Trójmiejską ścieżkę rowerową ;)
Pozdrawiam
0
0