ŚMIECH NA SALI
Wróciłam z Anglii więc stwierdziłam, że czas porobic badania bo zaczeło mi zdrowie podupadać...zapisałam się do ginekologa pod koniec czerwca...wizyte miałam na połowę sierpnia co już mnie niezmiernie wkurzyło, że na ginekologa mam czekać prawie 2 miesiace.gdy przyszłam do przychodni stwierdziłam, że muszę zapisac się jeszcze do lekarza rodzinnego po skierowanie do laryngologa.w recepcji poproszono mnie o zaświadczenie o ubezpieczeniu.na dzien dobry byłam w szoku, nigdzie wcześniej nie widziałam ogłoszenia, ze od 1 lipca wchodzi ustawa o tym zaświadczeniu. w rejestracji powiedziano mi dosadnie, że oni sami dowiedzieli sie o tym 1 lipca!! wtedy akurat szukałam pracy, więc nici z zaświadczenia. posżłam na góre do ginekologa i odmówiono mi wizyty, na którą czekałam niemal 2 miesiące i 3godziny w poczekalni. poprosiłam w takim razie o swoja kartę. połozna pow. że nie moze mi jej oddać ewentoualnie xero, które kosztuje 2 zł. mało co nie wybuchłam ze złości!! w takim razie poprosiłam o cennik xero, powiedziano mi, że takowego nie ma.więc PYTAM!! na jakiej zasadzie to działa i do czyjej kieszeni wpływa 2 ZŁ za xero??!!czy jak upadnę pod przychodnią ktos mi pomoze?