Samotność
Witam wszystkich,
Niektórym mój problem może się wydać banalny, ale dla mnie tak nie jest.
Nawet nie wiem, od czego zacząc
Pracuję kontraktowo 6/6 tygodni (6 tygodni jestem w pracy, potem 6 w domu).
Na pracę nie mogę narzekac, bo przede wszystkim ja mam. Tylko kiedys
bym nigdy nie przypuszczal, ze to się wszystko obroci przeciwko mnie.
Mam rodzine, zone i synka. Kazdy patrzacy z boku by powiedzial, ze jestesmy super rodzina.
Wszystko było ok., dopóki zona była w domu.
Ja wracałem z pracy i cale wolne dni spędzaliśmy razem. Wiem, ze była samotna,
Jak mnie nie było, ale to się zmienilo. Jak synek skończył 2 lata zaczela pracowac,
tak jak zawsze chciala. Tylko wszystko się pogmatwalo w druga strone.
Teraz jak ja wracam do domu, to jestem caly czas sam. Niedosc, ze jesteśmy osobno, jak mnie nie ma,
to teraz spedzamy większość czasu osobno, jak jestem w domu. Zonie jest z tym dobrze,
bo zapełniła luke w swoim zyciu. Ma fajna prace, miedzy ludzmi i widac, ze bardzo ja lubi.
Nie zauważyła tylko, ze przez to wszystko ja zostalem teraz sam.
Jak wracam do domu, to calymi dniami (8-16) ich nie ma. Zona w pracy, a maly w przedszkolu.
I na początku jakos sobie jeszcze z tym radzilem, ale teraz już nie
Pojawily się niepotrzebne konflikty miedzy nami wlasnie z tego powodu
Zona zarzucila mi nawet, ze się po prostu w tym nie znalazłem. Ale z drugiej strony jak
Miałem się znaleźć w czyms, czego ona kiedys tez nienawidzila
Tylko z ta roznica, ze ona kiedys miala perspektywe, ze kiedys wroci do pracy.
A ja? Co mam ze soba zrobic?
Kocham moja rodzine i nie chce jej unieszczęśliwić, ale sytuacja w jakiej się znalazłem teraz
Już mnie po prostu dobija. Proponowalem zonie, żebyśmy poszukali jakiegos rozwiązania.
Ja nie mam możliwości zmienic pracy bo glownie z mojej pensji się utrzymujemy, ale prosilem, żebyśmy poszukali dla niej,
Czegos innego, na mniej godzin (moglaby w ogole nie pracowac, jakby tylko chciala). Wiem, ze chce pracowac
Dlatego nie zmusiłbym jej do rezygnacji z pracy, ale pomyślałem, ze to by było dobre rozwiązanie. Tylko problem w tym, ze mam wrazenie, ze ona już po prostu nie chce isc na kompromis.
Ma teraz prace która lubi, spotyka się z ludzmi, wychodzi z domu itd. Ale co w takim razie ze mna? Czy przez to, ze kocham swoja rodzine i nie chce jej skrzywdzic jestem skazany do konca zycia na samotność? Dlatego wlasnie tutaj pisze, bo mam nadzieje, ze może ktos z Was mi doradzi co zrobic.
Zaczalem się tez zastanawiac, czy nie byloby dobrym pomyslem poszukac sobie kogos z podobnym problemem do mojego. Osoby, z która bym mogl spędzać ten wolny czas. Wiem, ze jest duzo ludzi samotnych tak jak ja. Jestem otwarty na wszelkie propozycje. Lubie windsurfing, zeglarstwo, rolki, rower, nawet bym pobiegal, ale na żadna z tych rzeczy nie mam już ochoty sam. Umowil bym się tez chetnie na kawe, zakupy, spaceritd. Jestem otwarty na wszelkie propozycje. Może to czyta wlasnie osoba, która jest samotna tak jak ja i ma wolny czas w tygodniu od pn do pt pomiedzy 8-16. Chetnie bym się spotkal, żeby po prostu pogadac i spędzić milo czas, bo już na prawde nie wiem, co mam ze soba zrobic.
Mam 33 lata i szukam kogos, kto pomogl by mi wypełnić luke, która powstala w moim zyciu...
Niektórym mój problem może się wydać banalny, ale dla mnie tak nie jest.
Nawet nie wiem, od czego zacząc
Pracuję kontraktowo 6/6 tygodni (6 tygodni jestem w pracy, potem 6 w domu).
Na pracę nie mogę narzekac, bo przede wszystkim ja mam. Tylko kiedys
bym nigdy nie przypuszczal, ze to się wszystko obroci przeciwko mnie.
Mam rodzine, zone i synka. Kazdy patrzacy z boku by powiedzial, ze jestesmy super rodzina.
Wszystko było ok., dopóki zona była w domu.
Ja wracałem z pracy i cale wolne dni spędzaliśmy razem. Wiem, ze była samotna,
Jak mnie nie było, ale to się zmienilo. Jak synek skończył 2 lata zaczela pracowac,
tak jak zawsze chciala. Tylko wszystko się pogmatwalo w druga strone.
Teraz jak ja wracam do domu, to jestem caly czas sam. Niedosc, ze jesteśmy osobno, jak mnie nie ma,
to teraz spedzamy większość czasu osobno, jak jestem w domu. Zonie jest z tym dobrze,
bo zapełniła luke w swoim zyciu. Ma fajna prace, miedzy ludzmi i widac, ze bardzo ja lubi.
Nie zauważyła tylko, ze przez to wszystko ja zostalem teraz sam.
Jak wracam do domu, to calymi dniami (8-16) ich nie ma. Zona w pracy, a maly w przedszkolu.
I na początku jakos sobie jeszcze z tym radzilem, ale teraz już nie
Pojawily się niepotrzebne konflikty miedzy nami wlasnie z tego powodu
Zona zarzucila mi nawet, ze się po prostu w tym nie znalazłem. Ale z drugiej strony jak
Miałem się znaleźć w czyms, czego ona kiedys tez nienawidzila
Tylko z ta roznica, ze ona kiedys miala perspektywe, ze kiedys wroci do pracy.
A ja? Co mam ze soba zrobic?
Kocham moja rodzine i nie chce jej unieszczęśliwić, ale sytuacja w jakiej się znalazłem teraz
Już mnie po prostu dobija. Proponowalem zonie, żebyśmy poszukali jakiegos rozwiązania.
Ja nie mam możliwości zmienic pracy bo glownie z mojej pensji się utrzymujemy, ale prosilem, żebyśmy poszukali dla niej,
Czegos innego, na mniej godzin (moglaby w ogole nie pracowac, jakby tylko chciala). Wiem, ze chce pracowac
Dlatego nie zmusiłbym jej do rezygnacji z pracy, ale pomyślałem, ze to by było dobre rozwiązanie. Tylko problem w tym, ze mam wrazenie, ze ona już po prostu nie chce isc na kompromis.
Ma teraz prace która lubi, spotyka się z ludzmi, wychodzi z domu itd. Ale co w takim razie ze mna? Czy przez to, ze kocham swoja rodzine i nie chce jej skrzywdzic jestem skazany do konca zycia na samotność? Dlatego wlasnie tutaj pisze, bo mam nadzieje, ze może ktos z Was mi doradzi co zrobic.
Zaczalem się tez zastanawiac, czy nie byloby dobrym pomyslem poszukac sobie kogos z podobnym problemem do mojego. Osoby, z która bym mogl spędzać ten wolny czas. Wiem, ze jest duzo ludzi samotnych tak jak ja. Jestem otwarty na wszelkie propozycje. Lubie windsurfing, zeglarstwo, rolki, rower, nawet bym pobiegal, ale na żadna z tych rzeczy nie mam już ochoty sam. Umowil bym się tez chetnie na kawe, zakupy, spaceritd. Jestem otwarty na wszelkie propozycje. Może to czyta wlasnie osoba, która jest samotna tak jak ja i ma wolny czas w tygodniu od pn do pt pomiedzy 8-16. Chetnie bym się spotkal, żeby po prostu pogadac i spędzić milo czas, bo już na prawde nie wiem, co mam ze soba zrobic.
Mam 33 lata i szukam kogos, kto pomogl by mi wypełnić luke, która powstala w moim zyciu...