Re: Skradziono rower - TREK 6000
~tX też farciarz,
(8 lat temu)
kiedyś objechałem wkoło anticlockwise Baltyk; wyruszyłem tydzień po ataku OMON na Wilenską TV, mam focie z granitowymi barykadami przed parlamentami w Rydze i Tallinie.
a w Rydze mi rower, sakwy, wszystko - ukradli; na posterunku policji skladalem zeznania po rusku, bo nikt tam nie mowił po angielsku, ale specjalnie dla mnie musieli wykopać z lamusa maszynę do pisania z bukwami, bo już takie entuzjastycznie wypieprzyli do piwnicy
a nastepnie, mnie, obcego szczeniaka, zaprosili do ich centrali i pozwolili sluchać radia, gdy oni szukali mojego roweru, i wiecie, znaleźli go! już bez sakw, prowadzilo go jakiś dwóch żuli, jak zobaczyli policje, uciekli
wiem więc, że tu i ówdzie na świecie są mniej obciachowe policje, niż nasi szmaciarze. troche podrożuję, wiec podobne zdarzenia mi sie powtarzaly, może to świadczy o mojej tępocie, albo o karmie, np.pod Innsbruckiem policja gratów mi nie znalazla, ale wyszukali mi polskiego mnicha w klasztorze, przesiedzialem u niego trzy dni, czekajac czy czegoś nie znajdą, a trzeciego dnia w gazecie znalazłem świetną robotę w Stubai, gdzie w dwa tygodnie zarobiłem tyle, że odbudowałem sprzęcior i forsa mi jeszcze została, gdy po kilku miesiącach (!) wrocilem do domu. tak, karma wraca. ale czesto sobie po drodze z nas kpi.
0
0