Śmieszna praca w tuz
Przestrzegam wszystkich, którzy natknęli się na ogłoszenie pracy w Towarzystwie Ubezpieczeń Wzajemnych - pracownik biurowy wprowadzanie danych.
Z taką komedią spotkałam się w Polsce po raz pierwszy, wiem, że rynek pracy ciągle się zmienia tylko nie spodziewałam się, że w tym kierunku.
Po przyjściu na rozmowę kwalifikacyjną, nikt o nic się Ciebie nie pyta, musisz usiąść przed komputerem, oczywiście o nic nie pytając dostajesz kartkę i wprowadzasz dane w wordzie... na czas... włączają stoper... nikt nie wyjaśni Tobie nawet jakie są warunki pracy, właściwie to dla nich możesz wprowadzać polisy do systemu w ramach organizacji Caritas!
Drugi etap pseudo rekrutacji w pseudo firmie, "szkolenie o polisach ubezpieczeniowych" przychodzisz, znów mierzą czas stoperem...
Nieważne jakie masz wykształcenie, kwalifikacje, najważniejsze jest jak szybko wklepujesz polisę do systemu.... wszystko na czas...
Do ten pory nie wiadomo ja wygląda wypłata ale już gó**o mnie to obchodzi, jestem zażenowana tą firmą i tym faktem.
Czy to jest ku**a normalne?
Z taką komedią spotkałam się w Polsce po raz pierwszy, wiem, że rynek pracy ciągle się zmienia tylko nie spodziewałam się, że w tym kierunku.
Po przyjściu na rozmowę kwalifikacyjną, nikt o nic się Ciebie nie pyta, musisz usiąść przed komputerem, oczywiście o nic nie pytając dostajesz kartkę i wprowadzasz dane w wordzie... na czas... włączają stoper... nikt nie wyjaśni Tobie nawet jakie są warunki pracy, właściwie to dla nich możesz wprowadzać polisy do systemu w ramach organizacji Caritas!
Drugi etap pseudo rekrutacji w pseudo firmie, "szkolenie o polisach ubezpieczeniowych" przychodzisz, znów mierzą czas stoperem...
Nieważne jakie masz wykształcenie, kwalifikacje, najważniejsze jest jak szybko wklepujesz polisę do systemu.... wszystko na czas...
Do ten pory nie wiadomo ja wygląda wypłata ale już gó**o mnie to obchodzi, jestem zażenowana tą firmą i tym faktem.
Czy to jest ku**a normalne?