:)
Szukając info nt. wędzenia znalazłem w reprincie z 1885r. autorstwa L. Ćwierczakiewiczowej 'wędzenie węgorzy'(oryginalna pisownia:)
-Podaję tu sposób wędzenia węgorzy sprowadzanych z zagranicy, które przepłacamy w handlach delikatesów. Węgorza żywego uderza się między oczy tłuczkiem moździerza, żeby przestał żyć; wyciera się zimnym popiołem lub piaskiem, dla obtarcia śluzu, rozpara się brzuch i soli do proporcyi, po nasłonieniu rozpina się tak, jak śledzie łososiowe, na drewienkach, obwija dobrze w papier i przywiązuje do kija lub rożna, przez całą długość węgorza. Zakłada się na najwyższe haki wilków w kominie i wędzi nad drobnem wiórzyskiem lub co lepiej nad jałowcem. Gdy po jednej stronie uwędzony, przewraca się na drugą, a skoro węgorze będą koloru pomarańczowego, wtenczas są już uwędzone.
Można znaleźć też o peklowaniu mięsa.
Bardzo ciekawe są przepisy na krochmal z kasztanów i z pszenicy haha ;)
Pomijając miary: kwarty, kwaterki, garnce, łuty itp. to dla dzisiejszego czytelnika, najzabawniejszy będzie język i stylistyka, chociaż wartości przedstawionych przepisów nie śmiem podważać. Zakupiłem nawet w ubiegłym roku "Kuchnia polska w przepisach L. C." pisaną już "ludzkim językiem" wydawn. Nowy Świat.
0
0