Święta Bożego Narodzenia - czy ateiści mają moralne prawo mieć w tym czasie wolne?
Poprzez pryzmat szeregu dyskusji na tym forum pomiędzy osobami wierzącymi, a zagorzałymi ateistami, doszedłem do wniosku, że ateiści nie powinni mieć moralnego prawa do korzystania z dni wolnych od pracy, a uznanych za święta kościelne.
Skoro deklarują swoją niewiarę w Boga, delikatnie rzecz ujmując naśmiewają się z osób wierzących (by nie użyć słowa "kpią"), zatem jaką mają legitymację (poza ustawową) do korzystania z przywilejów z tych świąt wynikających?
Oczywiście to rozważania czysto teoretyczne, bo święta kościelne są ustawowo wolne od pracy. Ale....w Wigilię Bożego Narodzenia każdy z ateistów powinien z obrzydzeniem oddać otrzymany upominek, a 25 i 26 grudnia iść żwawo do pracy, bo jak tu świętować narodzenie Kogoś, w Kogo się nie wierzy? Ba! Kpi się z Jego istnienia? :)
Cytując Kazika Staszewskiego..."Dalej jazda do roboty....... nieroby!!!" Nie dla psa kiełbasa, nie dla kota szpyrka, a tym bardziej choinka ^^
Skoro deklarują swoją niewiarę w Boga, delikatnie rzecz ujmując naśmiewają się z osób wierzących (by nie użyć słowa "kpią"), zatem jaką mają legitymację (poza ustawową) do korzystania z przywilejów z tych świąt wynikających?
Oczywiście to rozważania czysto teoretyczne, bo święta kościelne są ustawowo wolne od pracy. Ale....w Wigilię Bożego Narodzenia każdy z ateistów powinien z obrzydzeniem oddać otrzymany upominek, a 25 i 26 grudnia iść żwawo do pracy, bo jak tu świętować narodzenie Kogoś, w Kogo się nie wierzy? Ba! Kpi się z Jego istnienia? :)
Cytując Kazika Staszewskiego..."Dalej jazda do roboty....... nieroby!!!" Nie dla psa kiełbasa, nie dla kota szpyrka, a tym bardziej choinka ^^