~Katarzyna Wielińska - właścicielka Eko Spichlerza
(11 miesięcy temu)
Pani Sylwio - bardzo się cieszę i jest mi niezmiernie miło czytać tak pozytywną opinię o miejscu (sklepie), który stworzyłam prawie 10 lat temu, i który rozwijam, i o który dbam w każdej godzinie, w każdym dniu, w każdym tygodniu, miesiącu a nawet roku. Nie obsługiwałam Pani (choć bardzo bym chciała natomiast prowadzenie działalności gospodarczej w naszym kraju to głównie papiery, dokumenty, faktury, przelewy, itd. a to niestety mocno ogranicza moja obecność na tak zwanym "froncie" czyli przy obsłudze Klienta/Klientki). Bardzo, dla mnie osobiście, ważne jest działanie ograniczające marnowanie żywności i dlatego moi współpracownicy, gdy mamy produkty, którym kończy się termin przydatności do spożycia - a w sklepie spożywczym takie produkty są na porządku dziennym - mają moją zgodę na "oddanie tych produktów" za symboliczną złotówkę. A wie Pani czemu? Bo jeśli taki produkt Pani dostanie za "darmo" to Pani ma obowiązek zgłoszenia otrzymania darowizny w urzędzie skarbowym i opłacenia podatku od wzbogacenia. I zawsze, ale to absolutnie zawsze, nasi Klienci są informowani o tym, z czego wynika rabat, obniżka czy "produkt za złotówkę" A jeśli Pani się nie zgadza z tym co napisałam proszę dać znać kiedy - opisana przez Panią sytuacja miała miejsce - sprawdzę na monitoringu co się zadziało i temat wyjaśnię. Zawsze produkty, z krótkim terminem przydatności, oddajemy za "symboliczną złotówkę" I zawsze to Klient/Klientka decydują czy chcą czy nie taki produkt kupić. Określenie "wciska na siłę" kompletnie nie pasuje do miejsca, które stworzyłam. Jest przemocowe. Eko Spichlerz taki nie jest.
0
0