Szachy, i...
Ja, nieustraszony i niepokonany* Jan von Wrzeszcz, wzywam Ciebie na strategiczny pojedynek na szczycie Pachołka, jeszcze zanim Księżyc zniknie z nocnego nieba. Stawką gry niech będzie dusza - ten, kto przegra, musi na miesiąc zostać wilkołakiem. Albo coś w tym stylu. Podejmiesz wyzwanie? Czy przechodzą Cię dreszcze na samą myśl, że zbiję Ci konia? ;-)




________________
* - przynajmniej dzisiaj jeszcze ani razu nie przegrałem.




Gdyby ktoś pytał. Mam 25 lat, studiuję, i nie gram ani zawodowo, ani nawet regularnie, a prawdę mówiąc nie jestem sobie w stanie przypomnieć, kiedy robiłem to po raz ostatni. Ale chętnie to zmienię. ;>

Brawo za oryginalność;) To bicie konia to niezbyt fortunne określenie.Kojarzyć się może ciut jakby inaczej...Od wieków w szachy nie grałem.Nie ma chętnych ku tej prawdziwie strategicznej rozgrywce.A jak Ty przegrasz duszę?Ha?Do kotła w piekle marsz...

Wyzwanie odważne lecz śmiałek niecierpliwy bądź też ktoś inny wyprzedził mnie w grze o duszę...

Dobrze się czujesz?