Takie tam rozważanie, bo spać nie mogę:))
Chciałem ten wątek zacząć już jakiś czas temu, ale jakoś nie miałem czasu tego dobrze "ułożyć", że się tak wyraże. Potem przed świętami nie wypadało, no ale sądze że to odpowiedni moment, hmmm....może i nie odpowiedni, ale mam ochotę napisać to teraz.
Ostatnio powstały dwa wątki, pytacie się o cel (sens) życia, i ciekawią was sposoby wychodzenia z dołków. To mnie też sprowokowało do stworzenia tego wątku. Zauważyłem że na tym forum staramy się pisać w jakiś maksymalnie pozytywny sposób, każdy (no prawie każdy) chce pomóc osobie która ma problem, jak nie można pomóc to przynajmniej chcecie jakoś tą osobę pocieszyć podbódować i ogólnie zrobić wszystko by było dobrze. dlatego bardzo będą mnie ciekawiły odpowiedzi na to co zaraz przeczytacie.
Pojawił się taki wątek "co nas kusi" tam napisałem że kusi mnie śmierć, wasza reakcja była przewidywalna, Przytulnaka powiedziała "przerażasz mnie" Zygi powiedział "Ale psychol z Ciebie", reszta zapewne nie napisała nic, bo uznała to za żart.
Wyjaśniajac, naprawdę interesuję się śmiercią od jakiegoś czasu, i czym więcej się tym interesuje tym stwierdzam że to jest ciekawsze. Jest wiele aspektów śmierci i jest wiele ludzkich spojrzeń na te aspekty, weżmy dla przykładu śmierć Pana Jezusa, dlaczego to jest takie zwyczajne? Załużmy teoretycznie że Jezus jest zwykłym człowiekiem, więc Rzymianie aresztowali człowieka potem był on torturowany (ciernista korona, biczowanie) i w bestjalski sposób zamordowany (żywcem przybity do krzyża itp) więc dlaczego to na nikim nie robi wrażenia, większośc z was słyszała o tym setki razy, ale przecież to nie jest przerażające, bo zmartwychwstał? może to chodzi o odległe czasy? czy któreś z was patrzało na jego "katów" jak na Hitłera?Odłużmy teraz to na bok i pójdzmy dalej, w te wakacje była taka słynna sprawa jak kilku facetów złapało dziewczyne i chłopaka, dziewczyne zgwałcili i zamordowali a chłopak cudem przeżył, czyż jest ktoś kto uważa że to nie było przerażające? dziewczyna nie żyje, ale chłopak pewnie nigdy już nie będzie żył normalnie, wyobrażcie sobie co byście czuli gdyby na waszych oczach 3 typa zgwałciło waszą ukochana a potem ją zabiło, a wy nic byście nie mogli zrobić? to jest uraz do końca życia...no i co z tymi facetami? oni jak się nasze sądownictwo dobrze spisze, będą siedzieć przez 25lat w ciepłej celi, będą mieli 3 posiłki dziennie i jeszcze mnóstwo rozrywek (siłownia, basen, nawet pokoik na sex) i teraz pytanie, ilu z was by chciało by oni zgineli? a teraz ilu z was by chciało by zgineli w okrótny sposób? zapewne wiele, i czy to jest normalne? Ja osobiście bym chciał by umierali wolno, i w cierpieniach... pewnie każdy z was chciałby, aby oni znikneli z naszej palnety, oni i im podobni, by każdy mógł wyjść wieczorem na ulicę nie martwiąc się że zaraz stanie mu się krzywda, lub chciałby puścić swoja młodą córkę na diskotekę nie martwiąc się czy aby nie skończy jak tamta.... idziemy dalej ale zachaczamy za poprzednią sytuację, co jeżeli ojciec tamtej dziewczyny by ich dorwał przed policją i sam wymierzył karę, to morderstwo, ale ilu z was nazwie to sprawiedliwością? wiec czy jest uzasadnione morderstwo w słusznej sprawie? "cel uświęca środki"? Nawet nie wiem czy w polskim prawie jest coś takiego jak "zbrodnia w afekcie" i jestem ciekaw jakie wy macie odczucia na ten temat?....A teraz sprawa wypadków, wypadek samochodowy, czy można za to kogoś posłać za kratki?i w jakiej sytuacji można? rozumiem kiedy kogoś posyułają za kratki bo prowadził po pijanemi i kogoś zabił, ale dla przykładu jeżeli jest karambol i jakiś samochód odbije się od innego i udeży w przystanek na którym stały dzieci które chciały tylko dotrzeć do szkoły?...zreszta akurat to nie jest ważne, można patrzeć na sprawę od strony moralnej, ale to i tak sprawa dla sądu, który określi to jako wypadek i uniewinni człowieka, tylko czy on sam siebie uniewinni?....cały czas pokazuje wam spojrzenie od drugiej strony, a nie to jest moim celem, tak bym mógł wymieniać jeszcze setki rodzajów utraty życia....popatrzmy teraz na to od strony osoby umierającej.
Najlepszym przykładem osoby umierajacej jest samobójca, to jest ta twarz śmierci którą się szczególnie interesuje, i gdybym nie był zwiazany paktem (przysięgą) z pewną osobą to sam bym należał do grona samobójców, ale przechodząc do setna, kim jest samobójca? jedni mowią że to ktoś kto się poddaje, inni powiedzą że to psychol i powinno się takich ludzi leczyć (właściwie tych ludzi sie leczy,hehe), ale kto to jest samobójca? to osoba która dobrowalnie odbiera sobie życie? więc dlaczego jest tyle odratowań? mianowicie odratowania są, bo człowiek ma instynkt samozachowawczy, i do końca walczy z tą chęcią zakończenia życią, a kończy ze sobą bo uważa to za najlepsze wyjście, za najłatwiejsze, czy może rozważył wszystkie za i przeciw i uznał to za najdogodniejsze wyjście, według specjalistów większość samobójców bardzo długo myśli o "końcu" wiec to nie jest olśnienie chwili tylko dokładnie przemyślana decyzja, ale czy samobójstwo może być dobre? znalazłem taka ciekawą stronkę i przedstawie kilka cytatów znanych osób które na tej stronce się znajdują:
"samobójstwo to zdolność rozporządzania samym sobą,
to najwyższe potwierdzenie indywidualności istoty,
która nie prosiła się o powołanie na świat
Georges Clemenceau (1841-1929) "
"Śmierć z własnej woli jest najpiękniejsza.
nasze życie zależy od innych, nasza śmierć -
od nas samych
Montaigne (1533-1592) "
"dzikus nie wpadnie na pomysł, żeby zabić się z obrzydzenia do świata;
to przywilej ludzi wykształconych"
Odchodząc od samobójców, co z osobami nieuleczalnie chorymi? i nie chodzi mi o te leżenie pod respiratorem, chodzi o to co człowiek czuje i myśli kiedy dowiaduje się że za kilka miesięcy umrze, popada w depresje? żegna się ze wszystkimi? a może szaleje, kożystając z ostatnich chwil życia? a co wy byście zrobili wiedząc dokładnie ile wam zastało czasu?i czy chcielibyście znać dzień i godzinę? ja bym bardzo chciał, wiem co chce w życiu osiągnąc i gdybym znał datę to bym miał określony cel i określony czas, to ciekawe ale sądze że data by mnie zmobilizowała do działania, chciałbym coś po sobie pozostawić i coś osiągnąc zanim odejdę....i teraz zmieszajmy te dwie rzeczy, popełnianie samobójstwa wiedząc że jest się nieuleczalnie chorym:
Ernest Hemingway zmarł w 1961 roku
"Co w życiu liczy się dla człowieka? - spytał na kilka tygodni przed śmiercią - Być zdrowym, dobrze wykonywać swoją pracę, jeść i pić w towarzystwie przyjaciół, zabawiać się w łóżku. Mnie już nic z tego nie pozostało". Strzelił więc sobie w usta ze strzelby kaliber 12 w hallu swojego domu o siódmej rano 2 lipca. Faktycznie cierpiał na cukrzycę, marskość wątroby, nadciśnienie, impotencję i osłabienie wzroku.
Jako że zaczełem przypominać jak zakończyły życie znane osoby to jeszcze to przytocze:
Sokrates
Ten wielki filozof grecki został skazany na wypicie cykuty za bezbożność i deprawowanie młodzieży. Najpierw wyprosił z pokoju swoją zrzędliwą żonkę - Ksantypę. Później rozmawiał z uczniami na temat nieśmiertelności duszy i wziął kąpiel. Wreszcie wypił przygotowaną przez egzekutora cykutę. Kiedy poczuł ciężar w nogach położył się do łóżka. Kiedy chłód i paraliż obejmowały już powoli całe ciało filozofa ten rzekł: "Kritonie, nie zapomnij że jestem dłużny Eskulapowi koguta". "Nie zapomnę" - odrzekł Kriton - "zastanów się jednak czy nie masz nam nic więcej do powiedzenia...". Sokrates jednak nic już nie wyrzekł. Filozof obiecał ofiarować koguta bogu medycyny, jeśli ten wyleczy go z pewnej choroby. Śmierć uwalniała go od wszystkich...
Nawiązując do nieśmiertelnej duszy, większość z nas to chrześcijanie, i z tego co wiem za samobójstwo w naszej religii idzie się od razu do piekła, kiedyś samobójców nie można było pochować na uświęconej ziemi, teraz to się zmienia, ale są kultury w których religia lub obyczaje w odpowiednich chwilach dopuszczają lub nawet nakazują odebranie sobie życią Japończycy mają swoje sepuku (tak się to chyba pisze) a muzułmanie swoje święte wojny, czy więc te wszystkie rzeczy które tu pokazałem mówią nam że samobójstwo jest dobre, czy złe? jak dla mnie samobójstwo nie można określić jako dobre lub złe, samobójstwo to decyzja, a decyzje też się nie powinno określać jako dobro lub zło, ważne są skutki decyzji, a w tym wypadku dla samobójscy skutki już nie są ważne....tak więc czy sama śmierć jest zła czy dobra? czy śmierć powinna nas przerażać? czas śmierci, tak, sposób śmierci, też, ale przecież sama śmierć jest pisana każdemu z nas, jest takie powiedzenie że jedynej rzeczy której człowiek powinien być pewien w życiu to to że umrze....i ostatnie pytanie, czy osoba która się fascynuje śmiercią jest narmalna? hehe chyba nie, ale ktoż w obecnych czasach jest:))
Pozdrawiam
PS: Nie napomknołem o aborcji, ale coż jestem już zmęczony i czas spać....jak to kiedyś powiedział pewien wielki człowiek, wybaczcie że nie potrafiłem tego ująć krócej...właściwie to pisał bym wiecej, ale już mi się oczy zamykają....miłego dnia:))
Ostatnio powstały dwa wątki, pytacie się o cel (sens) życia, i ciekawią was sposoby wychodzenia z dołków. To mnie też sprowokowało do stworzenia tego wątku. Zauważyłem że na tym forum staramy się pisać w jakiś maksymalnie pozytywny sposób, każdy (no prawie każdy) chce pomóc osobie która ma problem, jak nie można pomóc to przynajmniej chcecie jakoś tą osobę pocieszyć podbódować i ogólnie zrobić wszystko by było dobrze. dlatego bardzo będą mnie ciekawiły odpowiedzi na to co zaraz przeczytacie.
Pojawił się taki wątek "co nas kusi" tam napisałem że kusi mnie śmierć, wasza reakcja była przewidywalna, Przytulnaka powiedziała "przerażasz mnie" Zygi powiedział "Ale psychol z Ciebie", reszta zapewne nie napisała nic, bo uznała to za żart.
Wyjaśniajac, naprawdę interesuję się śmiercią od jakiegoś czasu, i czym więcej się tym interesuje tym stwierdzam że to jest ciekawsze. Jest wiele aspektów śmierci i jest wiele ludzkich spojrzeń na te aspekty, weżmy dla przykładu śmierć Pana Jezusa, dlaczego to jest takie zwyczajne? Załużmy teoretycznie że Jezus jest zwykłym człowiekiem, więc Rzymianie aresztowali człowieka potem był on torturowany (ciernista korona, biczowanie) i w bestjalski sposób zamordowany (żywcem przybity do krzyża itp) więc dlaczego to na nikim nie robi wrażenia, większośc z was słyszała o tym setki razy, ale przecież to nie jest przerażające, bo zmartwychwstał? może to chodzi o odległe czasy? czy któreś z was patrzało na jego "katów" jak na Hitłera?Odłużmy teraz to na bok i pójdzmy dalej, w te wakacje była taka słynna sprawa jak kilku facetów złapało dziewczyne i chłopaka, dziewczyne zgwałcili i zamordowali a chłopak cudem przeżył, czyż jest ktoś kto uważa że to nie było przerażające? dziewczyna nie żyje, ale chłopak pewnie nigdy już nie będzie żył normalnie, wyobrażcie sobie co byście czuli gdyby na waszych oczach 3 typa zgwałciło waszą ukochana a potem ją zabiło, a wy nic byście nie mogli zrobić? to jest uraz do końca życia...no i co z tymi facetami? oni jak się nasze sądownictwo dobrze spisze, będą siedzieć przez 25lat w ciepłej celi, będą mieli 3 posiłki dziennie i jeszcze mnóstwo rozrywek (siłownia, basen, nawet pokoik na sex) i teraz pytanie, ilu z was by chciało by oni zgineli? a teraz ilu z was by chciało by zgineli w okrótny sposób? zapewne wiele, i czy to jest normalne? Ja osobiście bym chciał by umierali wolno, i w cierpieniach... pewnie każdy z was chciałby, aby oni znikneli z naszej palnety, oni i im podobni, by każdy mógł wyjść wieczorem na ulicę nie martwiąc się że zaraz stanie mu się krzywda, lub chciałby puścić swoja młodą córkę na diskotekę nie martwiąc się czy aby nie skończy jak tamta.... idziemy dalej ale zachaczamy za poprzednią sytuację, co jeżeli ojciec tamtej dziewczyny by ich dorwał przed policją i sam wymierzył karę, to morderstwo, ale ilu z was nazwie to sprawiedliwością? wiec czy jest uzasadnione morderstwo w słusznej sprawie? "cel uświęca środki"? Nawet nie wiem czy w polskim prawie jest coś takiego jak "zbrodnia w afekcie" i jestem ciekaw jakie wy macie odczucia na ten temat?....A teraz sprawa wypadków, wypadek samochodowy, czy można za to kogoś posłać za kratki?i w jakiej sytuacji można? rozumiem kiedy kogoś posyułają za kratki bo prowadził po pijanemi i kogoś zabił, ale dla przykładu jeżeli jest karambol i jakiś samochód odbije się od innego i udeży w przystanek na którym stały dzieci które chciały tylko dotrzeć do szkoły?...zreszta akurat to nie jest ważne, można patrzeć na sprawę od strony moralnej, ale to i tak sprawa dla sądu, który określi to jako wypadek i uniewinni człowieka, tylko czy on sam siebie uniewinni?....cały czas pokazuje wam spojrzenie od drugiej strony, a nie to jest moim celem, tak bym mógł wymieniać jeszcze setki rodzajów utraty życia....popatrzmy teraz na to od strony osoby umierającej.
Najlepszym przykładem osoby umierajacej jest samobójca, to jest ta twarz śmierci którą się szczególnie interesuje, i gdybym nie był zwiazany paktem (przysięgą) z pewną osobą to sam bym należał do grona samobójców, ale przechodząc do setna, kim jest samobójca? jedni mowią że to ktoś kto się poddaje, inni powiedzą że to psychol i powinno się takich ludzi leczyć (właściwie tych ludzi sie leczy,hehe), ale kto to jest samobójca? to osoba która dobrowalnie odbiera sobie życie? więc dlaczego jest tyle odratowań? mianowicie odratowania są, bo człowiek ma instynkt samozachowawczy, i do końca walczy z tą chęcią zakończenia życią, a kończy ze sobą bo uważa to za najlepsze wyjście, za najłatwiejsze, czy może rozważył wszystkie za i przeciw i uznał to za najdogodniejsze wyjście, według specjalistów większość samobójców bardzo długo myśli o "końcu" wiec to nie jest olśnienie chwili tylko dokładnie przemyślana decyzja, ale czy samobójstwo może być dobre? znalazłem taka ciekawą stronkę i przedstawie kilka cytatów znanych osób które na tej stronce się znajdują:
"samobójstwo to zdolność rozporządzania samym sobą,
to najwyższe potwierdzenie indywidualności istoty,
która nie prosiła się o powołanie na świat
Georges Clemenceau (1841-1929) "
"Śmierć z własnej woli jest najpiękniejsza.
nasze życie zależy od innych, nasza śmierć -
od nas samych
Montaigne (1533-1592) "
"dzikus nie wpadnie na pomysł, żeby zabić się z obrzydzenia do świata;
to przywilej ludzi wykształconych"
Odchodząc od samobójców, co z osobami nieuleczalnie chorymi? i nie chodzi mi o te leżenie pod respiratorem, chodzi o to co człowiek czuje i myśli kiedy dowiaduje się że za kilka miesięcy umrze, popada w depresje? żegna się ze wszystkimi? a może szaleje, kożystając z ostatnich chwil życia? a co wy byście zrobili wiedząc dokładnie ile wam zastało czasu?i czy chcielibyście znać dzień i godzinę? ja bym bardzo chciał, wiem co chce w życiu osiągnąc i gdybym znał datę to bym miał określony cel i określony czas, to ciekawe ale sądze że data by mnie zmobilizowała do działania, chciałbym coś po sobie pozostawić i coś osiągnąc zanim odejdę....i teraz zmieszajmy te dwie rzeczy, popełnianie samobójstwa wiedząc że jest się nieuleczalnie chorym:
Ernest Hemingway zmarł w 1961 roku
"Co w życiu liczy się dla człowieka? - spytał na kilka tygodni przed śmiercią - Być zdrowym, dobrze wykonywać swoją pracę, jeść i pić w towarzystwie przyjaciół, zabawiać się w łóżku. Mnie już nic z tego nie pozostało". Strzelił więc sobie w usta ze strzelby kaliber 12 w hallu swojego domu o siódmej rano 2 lipca. Faktycznie cierpiał na cukrzycę, marskość wątroby, nadciśnienie, impotencję i osłabienie wzroku.
Jako że zaczełem przypominać jak zakończyły życie znane osoby to jeszcze to przytocze:
Sokrates
Ten wielki filozof grecki został skazany na wypicie cykuty za bezbożność i deprawowanie młodzieży. Najpierw wyprosił z pokoju swoją zrzędliwą żonkę - Ksantypę. Później rozmawiał z uczniami na temat nieśmiertelności duszy i wziął kąpiel. Wreszcie wypił przygotowaną przez egzekutora cykutę. Kiedy poczuł ciężar w nogach położył się do łóżka. Kiedy chłód i paraliż obejmowały już powoli całe ciało filozofa ten rzekł: "Kritonie, nie zapomnij że jestem dłużny Eskulapowi koguta". "Nie zapomnę" - odrzekł Kriton - "zastanów się jednak czy nie masz nam nic więcej do powiedzenia...". Sokrates jednak nic już nie wyrzekł. Filozof obiecał ofiarować koguta bogu medycyny, jeśli ten wyleczy go z pewnej choroby. Śmierć uwalniała go od wszystkich...
Nawiązując do nieśmiertelnej duszy, większość z nas to chrześcijanie, i z tego co wiem za samobójstwo w naszej religii idzie się od razu do piekła, kiedyś samobójców nie można było pochować na uświęconej ziemi, teraz to się zmienia, ale są kultury w których religia lub obyczaje w odpowiednich chwilach dopuszczają lub nawet nakazują odebranie sobie życią Japończycy mają swoje sepuku (tak się to chyba pisze) a muzułmanie swoje święte wojny, czy więc te wszystkie rzeczy które tu pokazałem mówią nam że samobójstwo jest dobre, czy złe? jak dla mnie samobójstwo nie można określić jako dobre lub złe, samobójstwo to decyzja, a decyzje też się nie powinno określać jako dobro lub zło, ważne są skutki decyzji, a w tym wypadku dla samobójscy skutki już nie są ważne....tak więc czy sama śmierć jest zła czy dobra? czy śmierć powinna nas przerażać? czas śmierci, tak, sposób śmierci, też, ale przecież sama śmierć jest pisana każdemu z nas, jest takie powiedzenie że jedynej rzeczy której człowiek powinien być pewien w życiu to to że umrze....i ostatnie pytanie, czy osoba która się fascynuje śmiercią jest narmalna? hehe chyba nie, ale ktoż w obecnych czasach jest:))
Pozdrawiam
PS: Nie napomknołem o aborcji, ale coż jestem już zmęczony i czas spać....jak to kiedyś powiedział pewien wielki człowiek, wybaczcie że nie potrafiłem tego ująć krócej...właściwie to pisał bym wiecej, ale już mi się oczy zamykają....miłego dnia:))