The Mexican - omijać szerokim łukiem
Dramat, dramat, dramat. Zamowilam caffe latte i specjalnosc lokalu - ciasto czekolad. Przyniesiono mi kawe. Czekam na ciasto. 5, 10, 15 minut. W koncu trzecia kelnerka (z nieznanych mi powodow moj stolik obslugiwaly 3 osoby, mimo ze mial nas obslugiwac kelner, ktory lezac prawie na stole przedstawil sie jako "Krzys") przyniosla mi ciasto. Mowie, ze mam juz zimna kawe i dlaczego teraz otrzymuje ciasto. "A powiedziala Pani ze chce razem otrzymac z kawą"? Ja: "Nie, ale to chyba oczywiste". "To co? Chce Pani nowa kawe?". "Tak, poprosze". Po 10 min przyniesiono mi druga kawe, gdy juz zdazylam zjesc ciasto (podawane bylo na cieplo, wiec zaczelam je jesc jak tylko wyladowalo na moim stole). Nagle przylecial z nie wiadomo skad "Krzyś" i powiedzial: "Jaki tu byl problem z kawa?". Opowiedzialam o co chodzi, na co dostalam odp: "To jest prosze Pani restauracja, nie kawiarnia, mogla Pani powiedziec, zeby ciasto przyniesc razem z kawa". To po mają w menu ciasta i kawy??? O kodach do toalety w ogole nie warto wspominac. Takie ubikacjowe powitanie klienta - "świetny" PR knajpy. Zegnaj The Mexican. Więcej u Was nie zagoszczę.