Ujeścisko czyli Polska w pigułce
Wieści o aferze w spółdzielni Ujeścisko odbiły się szerokim echem po Polsce, ale odnoszę wrażenie, że lekcja z tej afery nie dotarła do wszystkich, a przede wszystkim do lemingów.
Gdańskie lemingi obudziły się przecież dopiero w tym roku, gdy mleko się już rozlało, a one stanęły przed groźbą finansowej zagłady.
Przecież mechanizm aferalny wyraźnie został ujawniony wraz z przejęciem władzy przez PIS. Ujeścisko zaś było tylko małym trybikiem w mechanizmie układu postkomunistycznego obejmującego swymi mackami całą Polskę jak i trójmiejską Małą Sycylię. Alarm powinien był zadziałać znacznie wcześniej, 5 lat wcześniej. Ale lemingi to lemingi.
Widać w powszechnie dostępnych sondażach oznaki tego, że te lemingi, które nie doznały skutków podobnej afery na własnej skórze, chcą powtórki casusu Ujeścisko w skali ogólnokrajowej, mimo że lista skutków działania układu przed r. 2015 została wielokrotnie wykazana w mediach publicznych. Co gorsza wydaje mi się, że i te, które doznały tego na własnej skórze, jeszcze nie zdają sobie sprawy z natury tego mechanizmu. Czyżby powtarzał się syndrom sztokholmski ?
Czy mamy do czynienia z dewolucją ? Ludzie nie uczą się na cudzych błędach, nie uczą się na własnych, nie uczą się w ogóle. Bo mają internet i ciotkę Wiki ?
Gdańskie lemingi obudziły się przecież dopiero w tym roku, gdy mleko się już rozlało, a one stanęły przed groźbą finansowej zagłady.
Przecież mechanizm aferalny wyraźnie został ujawniony wraz z przejęciem władzy przez PIS. Ujeścisko zaś było tylko małym trybikiem w mechanizmie układu postkomunistycznego obejmującego swymi mackami całą Polskę jak i trójmiejską Małą Sycylię. Alarm powinien był zadziałać znacznie wcześniej, 5 lat wcześniej. Ale lemingi to lemingi.
Widać w powszechnie dostępnych sondażach oznaki tego, że te lemingi, które nie doznały skutków podobnej afery na własnej skórze, chcą powtórki casusu Ujeścisko w skali ogólnokrajowej, mimo że lista skutków działania układu przed r. 2015 została wielokrotnie wykazana w mediach publicznych. Co gorsza wydaje mi się, że i te, które doznały tego na własnej skórze, jeszcze nie zdają sobie sprawy z natury tego mechanizmu. Czyżby powtarzał się syndrom sztokholmski ?
Czy mamy do czynienia z dewolucją ? Ludzie nie uczą się na cudzych błędach, nie uczą się na własnych, nie uczą się w ogóle. Bo mają internet i ciotkę Wiki ?