Normalna sprawa. Twoje widoczne postępy ("dobre strategie i zagrania") nie uchodzą uwadze czujnego przeciwnika. Poprzeczka idzie w górę i gra ma wartość. Gramy dla samej gry i z samym sobą. Czasami przegrana jest wygraną i odwrotnie. Już sam fakt, że masz wpływ na to, co dzieje się na stole, powinien być powodem do otwarcia szampana, po zakończonym "łomocie", przed przyszłymi zwycięstwami. W końcu przychodzą, a gdy zaczynają powszednieć, czas na zmianę dziedziny.
Radości i lekkości, dodaje świadomość i akceptacja, że nie wszystko zależy od nas... a to by dopiero był bezsens.
Status: zwycięzca/przegrany, jest bez znaczenia. Liczy się status: gracz. Bez niego nie ma gry.
http://youtu.be/MpmGXeAtWUw