Re: WRZEŚNIOWE ŻONY (5)
tripgirl: haha znam ten typ!
U nas też taka była, do tego była kochanką jednego z prezesów, więc pewnie dlatego tak nosa zadzierała. Ja jako asystentka działu musiałam mieć u siebie zapas długopisów, taśm klejących itp, bo jej nie można się było doprosić. Potem ją awansowali, ale nie radziła sobie, więc jak asystentka jej prezesa poszła na macierzyński ona tam chętnie wskoczyła - ludzie bali się do pokoju wchodzić, żeby ich nie przyłapać. Nowa sekretarka była o niebo lepiej zorganizowana i o cokolwiek się ją poprosiło było zrobione prawie natychmiast, odjęło mi też bezsensownych obowiązków, bo ja nie byłam od tego, żeby pilnować papieru do drukarek ;)
kuchnia sprzątnięta, góra załadowana, odpaliłam zmywarę, cichuteńka!
0
0