Wszystko prawie dobrze, poza jedzeniem - rozczarowanie
Nie ukrywam, że jestem dosyć wybrednym klientem i wielkim fanem potraw wołowych, stąd moja ocena może odbiegać od przeciętnych ocen natomiast dzisiejsze doświadcznie wyglądało następująco:
- stek t-bone kosztujący 55zł, który podobno miał ważyć 400g (na moje oko max 275-300) i który gdyby był prawidzym stekiem byłby zdecydowanie grubszy - ten miał może 1cm grubości, dodać trzeba że był zupełnie niedoprawiony i letni, a mięso samo w sobie było gorsze niż stary tłusty antrykot (a był to podobno "irlandzki" t-bone). 1/10 - najgorszy stek jaki w życiu jadłem nie licząc jednego spalonego.
- tłusty niechrupiący zapiekany ziemniak, bez smaku.
- tłuste frytki
- sałatka w stylu "mexican fushion" pasująca do baru mlecznego
Do tego
- fajitas wołowe - znowu wołowina, marynowana w alkoholu, ale dalej twarda jak kamień i niesoczysta, niewyraziste sosy bez polotu
- pasta z fasoli - chyba jedyna tolerowalna rzecz.
(...)
Ten post to nie (...) czarny PR, tylko wyżalanie się kogoś kto wydał 110zł na jedzenie znacznie gorsze niż przeciętny garmaż.
- stek t-bone kosztujący 55zł, który podobno miał ważyć 400g (na moje oko max 275-300) i który gdyby był prawidzym stekiem byłby zdecydowanie grubszy - ten miał może 1cm grubości, dodać trzeba że był zupełnie niedoprawiony i letni, a mięso samo w sobie było gorsze niż stary tłusty antrykot (a był to podobno "irlandzki" t-bone). 1/10 - najgorszy stek jaki w życiu jadłem nie licząc jednego spalonego.
- tłusty niechrupiący zapiekany ziemniak, bez smaku.
- tłuste frytki
- sałatka w stylu "mexican fushion" pasująca do baru mlecznego
Do tego
- fajitas wołowe - znowu wołowina, marynowana w alkoholu, ale dalej twarda jak kamień i niesoczysta, niewyraziste sosy bez polotu
- pasta z fasoli - chyba jedyna tolerowalna rzecz.
(...)
Ten post to nie (...) czarny PR, tylko wyżalanie się kogoś kto wydał 110zł na jedzenie znacznie gorsze niż przeciętny garmaż.