Wywiad z postacią historyczną Harpagana

Wywiad Grzegorza Łuczko z Bogdanem Jaśkiewiczem
http://www.grzegorz-luczko.pl/

Z Bogdanem Jaśkiewiczem, twórcą Harpagana, skontaktowałem się już jakiś czas temu. Gdy tylko wpadłem na pomysł umieszczania wywiadów na PK4 Bogdan stał się jednym z moich pierwszych “celów”. Harpagan dla mnie jest rajdem zupełnie kultowym, to od niego wszystko się zaczęło. Stąd, chciałem dowiedzieć się nieco więcej o samym twórcy jak i początkach Harpagana. Zapraszam więc do przeczytania “spowiedzi” Bogdana Jaśkiewicza!

Grzegorz Łuczko: Witaj! Nie wszyscy wiedzą kim jest „ojciec” Harpagana, opowiedz nam coś o sobie.

Bogdan Jaśkiewicz: Mam 39 lat (rocznik 68), jestem żonaty, obecnie mieszkam w Warszawie. Zainteresowania – bardzo różne i zmienne w czasie ale zawsze było mi blisko do turystyki. Zawsze lubiłem chodzić tam, gdzie nikt przede mną nie chodził i robić coś czego inni nie robili. Jestem przy tym bardzo uparty i jak zacznę drążyć jakiś temat to dotrę do samego dna.

Nie przesadzę jeśli powiem, że już dla kilku tysięcy ludzi w Polsce Harpagan jest zjawiskiem wręcz kultowym. Skąd w ogóle pomysł na organizację tego typu rajdu?

W tym czasie mieszkałem w Gdyni i prowadziłem w Technikum Łączności w Gdańsku 158 Gdańską Drużynę Harcerską. Tak moja drużyna jak i dwie pozostałe w Technikum miały spore turystyczne tradycje – wręcz turystyczną specjalność. Jeździliśmy wtedy na rajdy po całej Polsce, każdy obóz spędzaliśmy w górach. Brakowało jednak nam okazji do sprawdzenia swojej sprawności i wytrzymałości. Dlatego powstał Rajd „Harpagan” – próba wytrzymałości dla mnie i moich harcerzy: Jak daleko można dojść w ciągu 24 godzin? Harcerski wyczyn zawsze zajmował ważne miejsce w drużynach które prowadziłem. Zaprosiłem też paru znajomych i powiesiłem dwa plakaty: W szkole i w komendzie Hufca Gdańsk-Śródmieście.

A nazwa? Skąd się wzięła? „Jestem Harpaganem” to brzmi dumnie, ale co to tak naprawdę znaczy?

Na którymś harcerskim rajdzie koneckim poznaliśmy harcerki z Pińczowa. Kiedy dowiedziały się że następny etap będzie miał ponad 30 km - były bardzo oburzone. A kiedy zapytałem, dlaczego? Odpowiedziały „Bo my nie jesteśmy takie harpagany jak wy”.
Później ktoś próbował wyśledzić pochodzenie tego słowa i znalazł dwa: „silny koń pociągowy w gwarze śląskiej” albo „człowiek o wybuchowym charakterze, choleryk”. Jednak w chwili obecnej słowo Harpagan, zwłaszcza pisane z dużej litery ma już swoje własne znaczenie.

Początki Harpagana to czasy gdy nie było jeszcze rozmaitych –texów, ultra lekkich adidasów i tym podobnych „ułatwiaczy” życia. Również czasy, w których powstawał Harpagan były ciekawe… Pamiętasz jakieś niecodzienne historie, wydarzenia z pierwszych rajdów?

Największą trudność w tamtych czasach sprawiało nam zdobycie odpowiednich map. Najpopularniejsza wtedy mapa miała skalę 1:220 000 i była nędzna. Na szczęście w Regionalnej pracowni krajoznawczej znalazłem kopie przedwojennych wojskowych „setek”. Miały one dokładność obecnych 50-tek a poza miastami również przyzwoitą aktualność. W tamtych czasach nie było tak łatwego dostępu do samochodów, komórek itp. więc np. o zwózce z trasy nie było co mówić. Również punkty w trasie były „opisowe”. Zdarzyło się że na pewnym skrzyżowaniu znaleźliśmy zardzewiały wrak „Warszawy” i w opisie punktu trzeba było „podać markę” Niestety w tydzień później wraka już tam nie było i punkt musieliśmy zaliczać wszystkim „na słowo”.

Po drugim Harpaganie na plakatach pojawił się zapis że „odbędzie się bez względu na pogodę” i tego się trzymamy. Kiedyś chcieliśmy nawet w regulaminie Rajdu chcieliśmy wpisać że „organizatorzy gwarantują opady i kiepską pogodę” bo zawsze coś padało – deszcz mgła a parę razy nawet śnieg.

Na jednym z Harpaganów uczestnicy wyciągali samochody z zasp. Na innym wezwali pogotowie do wypadku drogowego i czekali przy rannych aż do przybycia karetki.

Na jednym z Harpaganów razem z moją drużyną harcerską gasiliśmy pożar łąki – udało nam się nie dopuścić do zapalenia lasu.

Na starcie Harpagana-6 pojawiła się ekipa militarystów: zielono na twarzy, atrapy M-16 w pełnej gotowości. Niestety M.I.A. (pytanie zagadka, co to znaczy “M.I.A.”? Ja nie wiem :), errata, już wiem, M.I.A. to po prostu Missing in Action czyli Zaginiony w Akcji - dop. kuerti ) około 25 kilometra.

Jak dalej rozwijał się Harpagan?

Przez kilka lat główny sztab organizacyjny H. stanowiły dwie osoby ja i Andrzej Czerwiński a w czasie rajdu pomagało nam grono znajomych znane jako Harcerski Klub Turystyczny „Stowarzyszenie Wszystkich Chętnych”. W pewnym momencie na Harpaganie pojawiła się trasa rowerowa – jej pomysłodawcą był Igor Tracz i przez wiele lat organizował ją ze swoim CP „Traczer”. Lecz to ciągle jeszcze była mała skala. Dopiero Wojtek Suchy, bywalec różnych „setek”, zaproponował nam żeby zająć się tym na serio – reklama, media, strona www itp. I zaczęło się. Pamiętam, kiedy liczba uczestników H. po raz pierwszy przekroczyła 300 – to było Wejherowo a ja byłem szefem całego rajdu. Co prawda wkrótce rozeszły się nasze drogi z „Traczerem” ale pojawił się „Neptun”. Jako Klub Imprez na Orientację wnieśli trochę orientalistycznej organizacji w naszą radosną turystyczną improwizację.

W pewnym momencie przestałeś organizować rajd, jakie były przyczyny tej decyzji?

Krótko - dziewczyna. Chciałem z nią zamieszkać a ona nie mogła się przeprowadzić do Gdyni. Więc ja przeprowadziłem się do Warszawy. Obecnie jest moją żoną. Ślub odbył się w czasie 29go Harpagana. Niestety mieszkając i pracując w Warszawie nie mogłem już tak angażować w organizację więc zrezygnowałem z tego. Na szczęście zostawiłem „Harpagana” w dobrych rękach. Przez wiele lat organizowaliśmy Harpagana z Karolem Kalszteinem i KInO „Neptun”. Obecny kształt Harpagana to również ich zasługa - wykształcił się w wyniku wieloletniej współpracy, dyskusji, doświadczeń i poprawek. Do naszego pomysłu i legendy doszedł ich profesjonalizm i zaplecze. Kiedy ostatnio zawitałem na Harpagana (tym razem jako pilot) stwierdziłem że mimo trzyletniej nieobecności Harpagan się nie zmienił. Widocznie osiągnął swoją formę docelową zanim zrezygnowałem.

Obecnie w coraz większym stopniu Harpagan ulega „usportowieniu”. Obok obecnych od dawien dawna „turystów” i „militarystów” pojawiają się panowie w lajkrach, czasem chyba z przekąsem nazywani przez „zwykłych” uczestników „zawodowcami”, jak Ci się podoba to stopniowe przeobrażanie się rajdu w typowy wyścig mimo morderczego dystansu?

Nikt nie może zakazać udziału „biegaczom”. Jednak to nie przypadek, że pierwsza połowa trasy pieszej odbywa się w nocy – to celowe działanie organizatorów. Osobiście uważam że ich udział niczego nie ujmuje rajdowi – każdy idzie na trasie zmagając się z własnymi słabościami. To że ktoś gdzieś tam daleko w przedzie śrubuje swój wynik w niczym nie umniejsza wysiłku młodego chłopaka który próbuje „tylko” dojść do półmetka. Dla większości ludzi „Harpagan” nie jest wyścigiem tylko zmaganiem z własną słabością. Podobnie jest przecież np. w maratonach ulicznych. Startują w nich dziesiątki tysięcy ludzi mimo że nie mają szans nawet na „pierwszy tysiąc”.
Można by mieć coś przeciwko mieszaniu turystów z biegaczami gdyby za pierwsze miejsce były przyznawane wartościowe nagrody. Ponieważ jednak liczy się sam udział w Harpaganie – nagrody są losowane. I mam nadzieję że tak pozostanie. Martwi mnie tylko fakt, że mniej już na trasie jest młodych ludzi – nastolatków, harcerzy – oraz kobiet. Ale sądzę że dobrze zorganizowana akcja reklamowa może to poprawić.

Jak widziałbyś dalszy rozwój Harpagana?

Mam nadzieję na większy udział grup zorganizowanych – drużyn harcerskich (to już było), klas liceów wojskowych, reprezentacji jednostek wojskowych.

Podobają Ci się te tłumy na starcie obecnych edycji? Każda odsłona Harpagana to niemalże 1000 ludzi!

Nie mam nic przeciwko tłumom, o ile każdy sam posługuje się mapą i odszukuje w terenie punkty kontrolne, a nie „podczepia się” pod poprzednika. Owszem – tłumy to problem logistyczny dla organizatorów ale oni sobie z tym poradzą. Nie startowałem na trasie Harpagana od 1998 roku (H16) więc nie wiem czy te tłumy dookoła bardzo przeszkadzają uczestnikom.

Pochwalisz się nam swoimi dokonaniami podczas startów na swoim rajdzie? :) Startujesz jeszcze?

Ostatni Harpagan w którym wystartowałem miał numer 16 z bazą w Żukowie. Był to jednocześnie pierwszy Harpagan z 2 pętlami i z szatnią. Dzięki temu udało mi się przejść 72 kilometry – miałem siły na więcej ale kontuzja kolana uniemożliwiła mi dalszy marsz. Był to pierwszy Harpagan tak dobrze rozpropagowany w mediach (było wtedy 150 osób na trasie pieszej). Od następnego Harpagana musiałem już poświęcić się organizacji i nie nigdy potem udało mi się wystartować.

Jednak najbardziej dumny jestem z udziału w Harpaganie-13. Warunki wtedy były koszmarne: topiący się śnieg szybko przemoczył wojskowe buty ale temperatura była tak niska że po kilku minutach od zatrzymania woda w butach „zaczynała zamarzać” - po kilku minutach musieliśmy ruszać dalej. Nie pomagały kolejne zmiany skarpet. Odpocząć mogliśmy dopiero w bazie na półmetku – usiadłem na ławeczce w szkole i przez kilkanaście minut nie mogłem się poruszyć. A przez cały ten czas nieśliśmy na grzbiecie cały nasz bagaż! Po wszystkich obliczeniach okazało się że zrobiliśmy 66 kilometrów.

Od tego czasu już nigdy nie startowałem. Mam jednak nadzieję że uda mi się wystartować.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Wywiad z postacią historyczną Harpagana

Zarówno Bogdana jak i jego bardzo miłą dziewczynę (czytaj żonę) spotkałem ostatnio podczas 33 Harpagana - ah ten klimat IMPREZY !!!

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Wywiad z postacią historyczną Harpagana

Dziękuję , za tą inicjatywe i bardzo ciekawy wywiad

Anpi
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Wywiad z postacią historyczną Harpagana

Bardzo się cieszę, że pierwszego wywiadu Grzegorzowi udzielił właśnie Bogdan. Bo choć piesze maratony na dystansie 100 km zdarzały się już wcześniej, Harpagan otworzył całkiem nową kategorię imprez będących sprytnym połączeniem sportu, turystyki, survivalu i rajdu przygodowego. To próba nie tylko fizycznej kondycji, ale przede wszystkim umiejętności radzenia sobie w trudnych warunkach, wytrzymalości, odporności tak fizycznej, jak i psychicznej. To szkoła pokory, ale przy tym wspaniała zabawa i przygoda. Mamy coraz więcej imprez, których formuła jest zbliżona do Harpagana. Te imprezy tworzą ludzie podobni do mnie, zachwyceni zjawiskiem, jakim jest Harpagan, czerpiący z niego inspirację. Dla mnie Harpagan zawsze pozostanie niedoścignionym wzorcem, a Bogdan, człowiek skromny i często niezauważany przez tłumy uczestników, moim idolem. Bogdanie, dziękuję Ci za ten niezwykły pomysł i pragnę przekazać Ci podziękowania od tych wszystkich, którzy przyjeżdżając na Kierat, zachwycają się jego ideą, ideą stworzoną przez Ciebie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Wywiad z postacią historyczną Harpagana

Witam,

Mam dokładnie takie same odczucia co Wesoły Jędruś stąd właśnie wywiad z Bogdanem, facetem od którego to całe szaleństwo się zaczęło. I choć nie startowałem w rajdzie przez niego organizowanym to jestem do cna przesiąknięty jego ideą.

Grzegorz Łuczko
www.grzegorz-luczko.pl
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Wywiad z postacią historyczną Harpagana

Ja tylko raz spróbowałem i od tego czasu biorę udział w każdym i czekam za każdym razem na następny.
I tak pewnie ma większość startujących, a wszyscy, których można nazwać Harpaganowcami (nie mylić z Harpaganami).
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0