Z bólem serca (po spojrzeniu w lustro) stwierdzam...
że to najgorsze strzyżenie, jakiego doświadczyłam.Jestem zła i rozgoryczona.Pani Justyna, pomimo uwag o tym, aby nie cieniować za mocno moich gęstych, długich włosów, zrobiła z nich postrzępioną szopę.Z zadbanych,wypielęgnowanych włosów,na których nie oszczędzam,po strzyżeniu, mam puszącą się,splątaną szopę,którą muszę traktować prostownicą (czego do tej pory unikałam). Strzyżenie miało miejsce w lutym,do tej pory, biłam się z myślami czy wystawić opinię, ale strzyżenie naprawdę jest tak beznadziejne, że irytuję się za każdym razem, gdy patrzę w lustro, mając rozpuszczone włosy. Będę teraz je na nowo zapuszczać przez bardzo długi okres czasu, aby móc wyrównać końcówki, które do tego monentu, będę musiała oblepiać silikonami, aby się nie wykruszały.Wielkie rozczarowanie i to uczucie " po co mi to było?", a wystarczyło podciąć końcówki o 2 cm. Od razu uprzedzę wątpliwości-nie wiedziałam, że jest aż tak źle bezpośrednio po strzyżeniu.Włosy zostały potraktowane silikonowymi preparatami i wymodelowane.Nie widziałam wtedy efektu końcowego, natomiast po umyciu włosów- już opisałam. Może miałam pecha, a może jednak Pani brakuje kompetencji w strzyżeniu gęstych,długich, jak moje, włosów?