Poniższą treść kieruję do pasjonatów kryminalistyki, miejscowych detektywów, dziennikarzy śledczych i osób interesująvych się lokalnymi zdarzeniami kryminalnymi.
Jak wiemy, najbardziej ciekawe są te niewyjaśnione sprawy jak np. Iwony Wieczorek czy np. seryjnego zabójcy z okolic Żukowa, który zakładam że mieszkał w okolicy Łeby ( pracował wtedy prawdopodobnie zagranicą i przyjeżdżał na wakacje w rodzinne strony) i jeżdżąc z Łeby do Gdańska przez Sierakowice i Żukowo celem załatwienia jakiś spraw w Gdańsku, mordował młode dziewczyny na tle seksualnym.
Jestem pewny że jego rodzice lub opiekunowie np. dziadkowie z którymi mieszkał mieli w tamtym czasie gospodarstwo rolne.

Poznawszy sprawę Kamili Szarmach z Gdańska ( dzięki pasjonatom kryminalnych zbrodni oraz medialnym artykułom) która zaginèła 28 lat temu i odnalezioba została w dopływue potławy, zastanawiam się czy trafnym jest twierdzenie, iż zabójca dziewczynki mieszkał bardzo blisko miejsca porzucenia ciała dziewczynki ?
Co może wskazywać na ten istotny fakt ?
Z rozmowy z mieszkańcem jednego z domów położonych bardzo blisko miejsca ujawnienia ciała dziewczynki wynika, iż miejscowi z pobliskich domków jedno i wielorodzinnych żyjących w tamtym czasie dużo wiedzieli o sobie ( jak to sąsiedzi) ale że jak to stwierdził niemal żyli z lornetkami w oczach.
Ten teren nie należał w tamtym czasie do zbytnio bezpiecznych, ale swoim nikt krzywdy raczej niecrobił.
Trudno zatem uwierzyć iż idący Pan z dziewczynką która tam nie mieszkała nie zostali by zauważeni jak i pozbywanie się ciała dziecka zawiniętego w firany lub zasłony pokojowe.
Inaczej jest, gdy drzwi wejściowe z budynku lub mieszkania są dyskretne i nie rzucają się w oczy umożliwiając wejście i wyjście z lokalu będàc niezauwaźonym.
A takie budynki w tamtym miejscu są.
Sprawca nie miał samochodu ani sił aby wywieźć ciało ofiary i ukryć gdzie indziej.
Zapewne też bał się że zostanie zauważony przy takim działaniu, w wyniku czego pozbył się ofiary blisko swojego miejsca zamieszkania ?
Takie sytuacje zdążały się i wynikały z różnych przyczyn np. uwarunkowań psychofizycznych sprawcy lub obaw o ujawnienie czynu.
Dziewczynka była rzekomo pozbawiona ręki co sugerować może, że sprawca chciał pićwuartować ciało i dyskretnie potrichu pozbyć się dowidoʻw zbrodni i co tym samym.może sugerować iż zabrakło.mu sił i odwagi na takie rozwiązanie problemu i tym samym słusznym może być twierdzenie iż mieszkał bardzo blisko miejsca porzucenia ciała dziecka.
Kom zatem.koże hyć sprawca i dlaczego miejscowi nic sobie nie skojarzyli pomimo działań milicji ?
Na pewno była pokojowej spokojnej natury co nie budziło podejrzeń do takich zachowań.
Nie wykluczone że mieszkał sam np. śmierć matki lub źony ewentualnie rozstanie z żoną ( dzieci mogły być już samodzielne.
Mieszkanie musiało być puste skoro nikt nie przeszkodził w molestowaniu dziecka oraz w mordzie dziewczynki.
Ciekawostką jest iż ciało dziewczynki zawinięto w zasłony lub firany pokojowe w kolorze róż lub pomarańcz z dodatkiem berzu lub źółtego.
To istotna informacja gdyż gdyby domowników było więcej np. matka lub żona, na pewno zauważono by nagły brak dekoracji okiennych i nie obyło by się bez nerwowych reakcji.
Jasnowidz ponagając w sprawie wykrycia sorawcy mordu dziewczynki, rzekomo przekazał jedynie iż w oknach są różowe zasłony.
Pytanie zatem brzmi kto z miejscowych w tamtym czasie u kogo bywał w tamtym czasie i czy takowe zasłony czy firanki widział u jednego ze swoich sąsiadów żyjącego samotnie ?
Kto dziś jest w stanie do takich osób dotrzeć i z nimi porozmawiać?
Mnie się nie udało.
Jestem przekonany a na to wskazuje logika, iż sprawca mieszkał bardzo blisko miejsca porzucenia ciała dziewczynki, w tamtym czasie mieszkał sam i bywał często w okolicy ulicy Wspólnej 21 mijajàc to miejsce gdzie kogoś w okolicy odwiedzał lub wracał z pracy.
Dziewczynka musiała go znać z widzenia.
Spotkał dziewczynkę idącą do sklepu już na ulicy Wspólnej lub przy kładce. Poszli razem do jego domu. Pytanie czym zachęcił do tego dziewczynkę ?
Znana była z nadmiernej ufności do starszych osób ( głównie mężczyzn), ale była zdyscyplinowana i skoro poszła po zakupy do sklepu a rodzice na nie czekali w domu, raczej dziewczyna wykonała by swoje zadanie.
Zatem musiała znać sprawcę i coś Jej zaproponował istotnego że dziewczynka naruszyła pewne zasady i zapewne miało to być tylko ba chwilkę. Szzzególnie iż sklep był już w zasięgu ręki ale tam dziecko nie dotarło i mało prawdopodobne że było zmuszone do zmiany kierunku trasy czy uprowadzone siłą.
Myślę że sprawca błędnie założył iż śmiała 7 letnia i zbyt ufna dziewczynka da się wykorzystać i poddać innym czynnościom seksualnym ( nie koniecznie chodziło o gwałt).
Dziewczynka była bystra i zapewne zrozumiała co się dzieje I zareagowała na to co sprawiło że sprawca w obawie przed konsekwencjami zdecydował się dziecko udusić. Potem miał problem z ukryciem ciała i porzucił bardzo blisko miejsca zamieszkania bo był i tchóźliwy i słaby psychicznie ake też nie miał innych warunków aby zatuszować zbrodnię. Uniknà kary, bo nie ujawniono żadnych ßladoʻw a sprawcy nikt do dziś nie kojarzy z takim przestępstwem co sugeruje iż sprawca był spokojnej natury a może i lubiany lub z tzw. autorytetem. Na pewno często spacerował wzdłuż dopływu Motławą od kładki do miejsca ukrycia ciała dziecka bo znał ten teren i tam poprostu mieszkał.
Co o tym sądzicie i jakie macie pomysły Abu uaktywnić pamięć tamtejszych mieszkańców żyjących tam w tamtym czasie?
Czy żyje jeszxze ktoś kto bywał u sprawcy w mieszkaniu i kojarzy tego rodzaju firanki lub zasłony ( róż lub jakby dziwny pomarańć z berzem , bo na takie wyglądsją te w które zawinięto ciało dziwmewczynki jak wynika ze zdjęć w mediach z artykułów opisujàvych tę zbridnię ) ?
Liczę na poważne i merytorycznà dyskusję pasjonatów kryminalistyki szczególnie miejscowych ;)
Pozdrawiam serdecznie:)