Re: Ubaw po pachy...
~tX posłusznie
(8 lat temu)
oOo!
no dobra, chyba masz rację.
ale za wierszówkę to pismaki dostają kasę
my i tak się napracujemy pisząc "było wporzo" ;-)
ok:
+ koleje są OK: w PKM do Kartuz prawie sami roweryści, a rowery poukładane tak, że było wygodne przejście wdłuż pociągu, rozmowy ściszone, dyskretne, jakby świąteczne, ale wyluzowane, konduktor w ogóle nie ingerował, tylko pilnował bezpiecznych odjazdów i sprzedawał bilety, uśmiechniety, bez stressu
- flustracja: a w Kartuzach poznałem chłopaczka, który z mojej Oliwy wyjechł po 7:30 i był sporo przed czasem na starcie, a ja musiałem się zrywać wczesniej by zdążyć na pociąg 7:09 ze Strzyży, stresować się, czy we Wrzeszczu nie wsiadło za dużo rowerzystów; następnym razem pojadę bezpośrednio na kołach, bo jak on dał radę to i ja dam radę
+ miasteczko: czekając na start odwiedziłem kartuzką Kolegiatę i Park, i pojeździłem po sennie porannych Kartuzach, smaczności kawa na rynku
+ policyjna obstawa: zrobiła na mnie świetne, cywilizowane wrażenie, naprawdę byłem zbudowany. Jeden muskularny facio na motocyku, oraz jedna powabna babka blond w Kijance, pytali którędy sobie życzymy jechać, jakim tempem, a w trasie nie wtryniali się w niczym, za to jak się nam kolumna na Podjeeeździe w Żukowie urwała i jakiś kierowca chciał się wtrynić, byli na miejscu, spokojnie uprzejmie i z uśmiechem POPROSILI kierowcę o cierpliwość. trochę się stresowali, że przy tak wolnym tempie motocykl się grzeje, ale tak na luzie, nikogo nie poganiali, spoko spoko. zmiany obstawy na granicach rewiru niezauważalne, bezszwowe. Organizacja!
+ w peletonie jeden owinięty Białoczerwoną rowerzysta URRRWAŁ prawy pedał, został tylko kikucik ~1cm, mój kluczyk nic tu nie poradził by, potrzebne by było imadło. a ten gość i tak dał rade całej trasie, a potem ze swą lubą pojechał jeszcze do Gdyni, kopyto musiał mieć mocarne...
+ spotkanie: w Gdańsku, wjazd peletonu z Kartuz nastąpił przy zacnej prędkości w zdyscyplinowanie rozstępujący się tłum czekający na miejscu. Powitanie dzwoneczkami z obu stron, ojej, czułem się jak bym nie wiem co zwyciężył, naprawdę miłe.
+ fraternité: byłem świadkiem, jak jeden facio na klasycznym Holendrze z fotelikami dla juniorów i z tyłu, i z przodu (a żona, ładna jak modelka, na usportowionym mieszczuchu bez obciążeń, bardzo właściwe) został znienacka zaczepiony przez jakiegoś innego obcego facia, że ma za niskie ciśnienie w kołach i czy nie chce by mu dobić, po czym została zaprezentowana pompka nożna i oba koła zostały dopompowane. Obcy ludzie?!
+ tiechnika balszaja: po drodze do Tunelu napatoczyło mi się kilkanaście poziomek, w tym jedna trike, z przednim napędem i z tylną parą kół wolnobieżnych i pudłem, wyglądała bardzo przekonywująco, umówiłem się na próby, ale potem to dziewczę zgubiłem w tłumie... i teraz tęsknię...
+ spotkania: jadąc przez Wrzeszcz spotkałem kilku kolegów z Gdyni, którzy jechali od strony Gdańska, specjalnie po to by przejechać przez Tunel, nawet koledzy z pracy z Gdyni też tak pojechali, a oni nie jeżdźą rowerami na codzień, bo uważają że z ich Sopotu do Orłowa to za daleko :-)
+ spotkania: gdy dojechaliśmy do Drogi Zielonej byłem blisko czoła i widziałem spotkanie peletonów, a widząc na czele Północnego kumpli, przejechałem na ich stronę, dalej za rondem peletony zmieszały się
- błądzenie: w zamieszaniu droga się prowadzącym pozajączkowała była, nim dotarlismy do błoń, było trochę "zwiedzania", ale bez zbędnej nerwowości i narzekań
+ impreza na błoniach: była fajna, mimo, że nic nie wygrałem. pomogłem rozstawić namiot organizatorów, fajna zabawa i nic a nic nie zepsuliśmy, tylko wcięło szpilki, zrobiliśmy je z gałązek, ekologicznie. nie serwowano piwa, było ściśle bezalkoholowoi piknikowo
- konkursu na przebranie nie wygrał mój faworyt, Jętka Jedodniówka, żałuję, że jednak nie zdecydował się opowiedzieć czym to zajmuje się ów owad w ciągu swego krótkiego żywota imago, ale z drugiej strony, tam były małe dzieci...
+ nicto: zwyciężył inny okaz owada, Truteń Zenobi, nie nie, Wiesław. Da się zrobić nawet lepszą trutorymowankę jak z Zenobim, sami spróbujcie. performance jaki dał Wiesław był nie tylko porywający, ale jego złoty rower był nawet bardziej udany niż "złoty mercedes" naszych dzielnych polityków, na pewno bardziej złoty. nawet bieźnik lśnił, choć przejechał cały dustans. świetna farba i nie chlorokauczuk. szkoda, źe nie dopytałem szczegółów.
+ urwaliśmy się z kumplami na czas, by jeszcze przed meczem uzupełnić poziom c2h5oh do poziomu umoźliwiającego oglądania meczu Reprezentacji.
+ a dziś prawie wcale nie miałem zakwasów!
i co Ruda, może być?
4
0