Zawiodłem się
Chodziłem na kursy przyg. do matury z matematyki i fizyki do Pani Książopolskiej i mam mieszane uczucia... Chaotyczność wykładu, powtarzający się brak przygotowania prowadzącej oraz częste zejścia z tematu to normalka... Rozumiem, że opowiadania o dzisiejszym obiedzie i historyjki z życia prywatnego rozluźniają atmosferę, ale nie można poświęcać na to tak wiele czasu! Strasznie nie podobała mi się też otwarta i częsta krytyka KOŚCIOŁA prowadzącej, która NIE ma prawa pojawić się na zajęciach z fizyki lub matematyki (co mnie interesują czyjeś przekonania???)... Jestem na siebie zły, że szybciej nie zrezygnowałem... O ile z zajęć z matmy mało co wyniosłem (częste gotowanie obiadu na zajęciach), to na fizyce było różnie... (Czasem lepiej, czasem gorzej) Często przymykałem oko i po prostu uczyłem się sam w domu. Nie chce byście pomyśleli, że wszystko było źle, ale wkurza mnie, że te wszystkie kursy to takie naciąganie... Nie odnosi się to tylko do Queen... Rozglądnijcie się w około! Prawda jest taka, że trzeba poświęcić bardzo duuużo czasu SAMEMU przy zbiorze zadań i podręczniku by zrozumieć przedmioty ścisłe. Obiecanki prowadzących to niestety tylko i wyłącznie część INTERESU...