Zgrzyt, czyli znikające punkty
Organizatorzy się postarali - trasa była bardzo fajna, piękne krajobrazy, punkty można było znaleźć chociaż trzeba się było naszukać (i bardzo dobrze), podobały mi się też te wszystie "drobiazgi" jak asysta policji, przygotowanie zawczasu paczki dla każdego zgłoszonego zawodnika, możliwość wysłania zgłoszenia przez e-mail itp, które w sumie składały się na dobrze zorganizowaną imprezę. Ale moim zdaniem wielkim błędem było wprowadzenie czasów ostatecznego zamknięcia PK. Jeśli punkty są trudne do znalezienia tak jak w tej edycji, to wiadomo że potrzeba będzie więcej czasu na ich znalezienie, niektórzy nawet pobłądzą i po dwóch takich "wpadkach" tracą już praktycznie możliwość dalszego udziału w marszu. Do tej pory w Harpaganie najbardziej podobało mi się to, że KAŻDY mógł walczyć do końca, jeśli nawet nie miał już szans na ukończenie marszu, to wciąż mógł walczyć o kolejny punkt. KAŻDY mógł się przekonać, ile może wytrzymać fizycznie i psychicznie, zanim powie "dość". I KAŻDY mógł sobie postawić na starcie cel dla siebie, który chciałby zrealizować przez następne 24 godziny. To był według mnie "duch harpagana", coś co odróżniało te zawody od innych. Tym razem było tak, że większość uczestników po kilku godzinach musiała przerwać marsz, bo po prostu nie zdążyli na punkt (krótko przed zamknięciem punktu 4 obsada sędziowska szacowała, że dotarło tam ok. 200 osób). Sam nie zdążyłem do punktu 5-ego. Do wyczerpania fizycznego i psychicznego jeszcze mi duuuużo brakowało, więc ominęła mnie większość frajdy związanej z harpaganem, czyli łażenia z mapą i kompasem w poszukiwaniu kolejnych punktów i radości z ich znajdowania. Nie chodzi o "winę" organizatorów, bo wszystko działało zgodnie z planem, tylko o to do kogo organizatorzy chcą adresować tą imprezę. Jeśli tak ma być w przyszłości, to może taki cienias jak ja (w klasyfikacji średnio wypadam w drugiej ćwiartce zawodników) powinien zrezygnować z udziału w tej imprezie i zostawić rywalizację prawdziwym twardzielom. Mam nadzieję że w przyszłych zawodach albo będzie lepiej dobrany czas zamknięcia pk (z uwzględnieniem trudności znalezienia punktów), albo będą zostawiane jakieś lampiony czy malowane znaki na drzewach. Zresztą pomysł z malowaniem znaków na drzewach wprowadzony w Pucku był świetny, brakowało tylko jakiegoś elementu który pozwalałby je odróżnić od znaków malowanych na drzewach przez leśników, np. możnaby malować przy symbolu punktu znak harpagana. Organizatorów pozdrawiam i mam nadzieję, że w przyszłości nie skupią się tylko na najlepszych :-)