Znowu beznadzieja.
Miała być druga wizyta, inna fryzjerka. Była. Fryzjerka inna, wizyta ostatnia. Popłoch niesamowity. Zostałem zadrapany tipsem fryzjerki do krwi, nie zareagowała. Sama ledwo przez paznokcie trzymała nożyczki, przez co pewnie tak beznadziejnie mnie obcięła. Zero własnej inwencji. Cięcie pic na wodę, pojechała nożyczkami jak po owcy, puściła trochę pasty. Ani wyjść z tym na ulicę, ani poprawić.

