Zwyczajny contra Niezwyczajny, czyli komunizm powraca:)
W niektórych wątkach na Forum pojawia się pewna apoteoza Zwyczajnego człowieka i zwyczajności, jako takiej, jako elementu pozytywnego, bezpiecznego społecznie, synonimu swoiście pojmowanej porządności. 
Zwyczajny człowiek musi przecież być uczciwy, koniecznie biedny i zahukany przez innych (o nich później), tłamszony i poniewierany, jeździć starym gratem, mieć stary i psujący się telefon, może jakieś niespłacone długi z kredytów, które przecież bank mu na siłę wciskał, być zmuszanym do pracy dla innych, wręcz być niewolnikiem!
I tak część społeczeństwa, skądinąd demokratycznego i nowoczesnego, rzekomo ambitnego, przekształca się mentalnie w iście skrajnych komunistów, wśród których wszyscy muszą być Zwyczajni, tacy sami, równi sobie i równie skopani przez życie...przez tych, którzy są...Niezwyczajni^^ Czyli, jakby nie patrzeć, wrogów klasowych:)
Niezwyczajnych Zwyczajni po prostu nienawidzą. Bo Niezwyczajni, co do zasady, mają więcej niż Zwyczajni, lepiej zarabiają, czy lepiej się ubierają, a gdy jeszcze mają inne poglądy, czy nie daj Boże...inną orientacje seksualną, to już mogą być przedmiotem/podmiotem czystej i usprawiedliwionej wrogości Zwyczajnych.
Poza tym, Zwyczajni to Prawdziwi Polacy, mają patent na patriotyzm, jedyny słuszny, właściwie pojmowany, a każdy kto Niezwyczajny, ten wróg, zdrajca i agent!
Zwyczajni nie lubią, gdy ktoś się próbuje wybić, mieć inne zdanie, indywidualizować swoje życie, czy świat wokół siebie, nie narzekać na ten zły świat, jak to czynią inni Zwyczajni.
Nastąpiła polaryzacja społeczeństwa na Zwyczajnych, czyli dobrych, uczciwych-bo-biednych (oczywistym jest, że jeśli ktoś jest biedny, to uczciwy - to logika Zwyczajnych), uciemiężonych przez system - oraz na Niezwyczajnych. Tych którzy mają czelność być inni, bardziej kolorowi od Zwyczajnych, a ich stan wyższy posiadania wiadomo, że jest nielegalnego pochodzenia, bo...patrz wyżej (czyli jeśli biedny-to uczciwy, jeśli zamożniejszy, to złodziej).
Nawet patrząc na mapę Polski po wyborach, ta linia podziału jest już tak widoczna, że pojęcie Polski A i B stało się faktem^^
Ponadto Niezwyczajni, co może brzmi kuriozalnie, bywają ładniejsi od Zwyczajnych, a tego Zwyczajnie też nie lubią. Zwyczajny nie chodzi na siłownię, bo nie ma czasu (na spędzenie paru godzin na forum czas się znaleźć musi! I o!), Zwyczajny nie używa wody toaletowej bo to pedalskie jakieś, Zwyczajny założy to co sobie tanio kupi, bo noszenie lepszych rzeczy to synonim obrzydliwej Niezwyczajności, Zwyczajni się myją, a i owszem, ale oszczędzają wodę, więc myją się rzadko, więc nie można mieć do nich żalu, że śmierdzą! Niezwyczajni pachną, bo się ciągle myją (pewnie żeby zmyć z siebie winę! I o!! TAKA PRAWDA!) i nie muszą oszczędzać...itd. Zwyczajny nie ma nowego telefonu, bo tylko obrzydliwi Niezwyczajni tym się pasjonują - to ich w pojęciu Zwyczajnych wyróżnia z tłumu i naznacza, jak znamię przeklętych!! ^_^
Dochodzimy do absurdu, który był synonimem ustrojów skrajnie totalitarnych. W Kambodży Pol-Pota za sam fakt posiadania okularów, można było stracić życie.
W Polsce? Lepszy samochód, dom, czy większe mieszkanie, lepsze uposażenie w pracy, czy lepszy telefon...wszystko to, co w ocenie Zwyczajnych jest dla nich nieosiągalne, jest obrzydliwe, złe z natury rzeczy, obce i winno zostać wyeliminowane, zniszczone i rozbite na atomy.
Zwyczajni nie są ambitni, choć za takich chcą uchodzić. W zasadzie nie lubią się uczyć, bo nauka z jednoczesną pracą, to droga do Niezwyczajności, bo weekendy nie są od nauki, a do odpoczynku! Przy piwku i grillu, na rozmowach, na utyskiwaniach, to jest odpoczynek zwyczajny i prawidłowy^^
Cóż, zadajmy sobie zatem pytanie, skoro już polaryzacja społeczeństwa nastąpiła, czy wolimy być Zwyczajni, czy Niezwyczajni?
Ja z pewnością nigdy Zwyczajny nie będę, nawet gdybym miał wszystko stracić, to wolę iść boso ale w ostrogach, niż w łapciach z Biedronki za 19,99.
Kiedyś Niezwyczajni mieli nawet sympatię do Zwyczajnych, ot tacy niegroźni w swoich małych, zawistnych duszyczkach. Ale czasy zmieniają i Zwyczajni robią się co raz bardziej agresywni i nie można pozostać obojętnym na tę agresję, bo niedługo wyjdą na ulicę i będziemy mieli drugą Kambodżę Czerwonych Khmerów.
    
    Zwyczajny człowiek musi przecież być uczciwy, koniecznie biedny i zahukany przez innych (o nich później), tłamszony i poniewierany, jeździć starym gratem, mieć stary i psujący się telefon, może jakieś niespłacone długi z kredytów, które przecież bank mu na siłę wciskał, być zmuszanym do pracy dla innych, wręcz być niewolnikiem!
I tak część społeczeństwa, skądinąd demokratycznego i nowoczesnego, rzekomo ambitnego, przekształca się mentalnie w iście skrajnych komunistów, wśród których wszyscy muszą być Zwyczajni, tacy sami, równi sobie i równie skopani przez życie...przez tych, którzy są...Niezwyczajni^^ Czyli, jakby nie patrzeć, wrogów klasowych:)
Niezwyczajnych Zwyczajni po prostu nienawidzą. Bo Niezwyczajni, co do zasady, mają więcej niż Zwyczajni, lepiej zarabiają, czy lepiej się ubierają, a gdy jeszcze mają inne poglądy, czy nie daj Boże...inną orientacje seksualną, to już mogą być przedmiotem/podmiotem czystej i usprawiedliwionej wrogości Zwyczajnych.
Poza tym, Zwyczajni to Prawdziwi Polacy, mają patent na patriotyzm, jedyny słuszny, właściwie pojmowany, a każdy kto Niezwyczajny, ten wróg, zdrajca i agent!
Zwyczajni nie lubią, gdy ktoś się próbuje wybić, mieć inne zdanie, indywidualizować swoje życie, czy świat wokół siebie, nie narzekać na ten zły świat, jak to czynią inni Zwyczajni.
Nastąpiła polaryzacja społeczeństwa na Zwyczajnych, czyli dobrych, uczciwych-bo-biednych (oczywistym jest, że jeśli ktoś jest biedny, to uczciwy - to logika Zwyczajnych), uciemiężonych przez system - oraz na Niezwyczajnych. Tych którzy mają czelność być inni, bardziej kolorowi od Zwyczajnych, a ich stan wyższy posiadania wiadomo, że jest nielegalnego pochodzenia, bo...patrz wyżej (czyli jeśli biedny-to uczciwy, jeśli zamożniejszy, to złodziej).
Nawet patrząc na mapę Polski po wyborach, ta linia podziału jest już tak widoczna, że pojęcie Polski A i B stało się faktem^^
Ponadto Niezwyczajni, co może brzmi kuriozalnie, bywają ładniejsi od Zwyczajnych, a tego Zwyczajnie też nie lubią. Zwyczajny nie chodzi na siłownię, bo nie ma czasu (na spędzenie paru godzin na forum czas się znaleźć musi! I o!), Zwyczajny nie używa wody toaletowej bo to pedalskie jakieś, Zwyczajny założy to co sobie tanio kupi, bo noszenie lepszych rzeczy to synonim obrzydliwej Niezwyczajności, Zwyczajni się myją, a i owszem, ale oszczędzają wodę, więc myją się rzadko, więc nie można mieć do nich żalu, że śmierdzą! Niezwyczajni pachną, bo się ciągle myją (pewnie żeby zmyć z siebie winę! I o!! TAKA PRAWDA!) i nie muszą oszczędzać...itd. Zwyczajny nie ma nowego telefonu, bo tylko obrzydliwi Niezwyczajni tym się pasjonują - to ich w pojęciu Zwyczajnych wyróżnia z tłumu i naznacza, jak znamię przeklętych!! ^_^
Dochodzimy do absurdu, który był synonimem ustrojów skrajnie totalitarnych. W Kambodży Pol-Pota za sam fakt posiadania okularów, można było stracić życie.
W Polsce? Lepszy samochód, dom, czy większe mieszkanie, lepsze uposażenie w pracy, czy lepszy telefon...wszystko to, co w ocenie Zwyczajnych jest dla nich nieosiągalne, jest obrzydliwe, złe z natury rzeczy, obce i winno zostać wyeliminowane, zniszczone i rozbite na atomy.
Zwyczajni nie są ambitni, choć za takich chcą uchodzić. W zasadzie nie lubią się uczyć, bo nauka z jednoczesną pracą, to droga do Niezwyczajności, bo weekendy nie są od nauki, a do odpoczynku! Przy piwku i grillu, na rozmowach, na utyskiwaniach, to jest odpoczynek zwyczajny i prawidłowy^^
Cóż, zadajmy sobie zatem pytanie, skoro już polaryzacja społeczeństwa nastąpiła, czy wolimy być Zwyczajni, czy Niezwyczajni?
Ja z pewnością nigdy Zwyczajny nie będę, nawet gdybym miał wszystko stracić, to wolę iść boso ale w ostrogach, niż w łapciach z Biedronki za 19,99.
Kiedyś Niezwyczajni mieli nawet sympatię do Zwyczajnych, ot tacy niegroźni w swoich małych, zawistnych duszyczkach. Ale czasy zmieniają i Zwyczajni robią się co raz bardziej agresywni i nie można pozostać obojętnym na tę agresję, bo niedługo wyjdą na ulicę i będziemy mieli drugą Kambodżę Czerwonych Khmerów.
                                                                                            
                
            

                
                
                
                
                
                
                
                
                
                
                
                