buractwo, słoma i chamstwo czyli oberża pod turbotem w Redzie
Witajcie,
mieszkam na codzień w Wiedniu, ale jakoś tak się złożyło że w ostatnich tygodniach zawitałem na pomorzu już drugi raz w tym roku. W zeszlym miesiacu bylem tutaj az 3 tygodnie a w tym miesiacu od kilku dnia do środy.
spodobała mi się pewna knajpa w Redzie - Oberża pod Turbotem, więc w miare możliwości odwiedzałem ją w godzinach porannych w celu wypicia kawy oraz posprawdzania i poodpisywania na maile. Niestety poogoda jest fatalna, więc spędzałem w niej do 3h w spokojnej atmosferze do dnia dzisiejszego!
dziś rano znów przyjechałem na poranną kawę i widzę rozstawione stoły przykryte pięknymi białymi obrusami na jakąś zorganizowaną imprezę - więc zapytałem Panią stojącą za ladą, czy 'jest dziś knajpka otwarta?' Kelnerka jak zwykle serdecznie sie uśmiechneła i powiedziała: 'te stoliki są zajęte, ale tamte jak najbadziej wolne'. Więc siadłem i zamówiłem jak zwykle kawę.
po kilku minutach przyszedł do mnie Pan, jak sie później okazało włascicel Oberży pod Turbotem. Zdecydowanym donośnym głosem i wysokim tonem pytał:
- "jak mógł Pan wejść i zając ten stolik (jak powiedzial najczesciej oblegany) , skoro jest tutaj organizowana impreza?" Odpowiedzialem, ze zapytalem kelnerke a ona odpowiedziala, ze nie ma problemu i są stoliki wolne dla ludzi z zewnatrz. Na co on mi odpowiedzial: 'dziewczyny sa zbyt mile by Panu powiedziec nie'.
- 'robi sobie Pan biuro z mojeg lokalu, kradnie mi Pan prąd podłączając sie laptopem do gniazdka przy stoliku...a po chwili dodal, że w knajpach w Gdyni, Sopocie i Gdansku knajpy sa po to by wypic kawe i z nich wyjsc a nie po to by siedziec.
-'Korzysta sobie Pan bez mojej zgody z internetu a jest on dla gosci hotelowych, ktorzy przyjda sobie cos zjesc a poza tym nie mam pojecia co Pan tam sciaga z internetu' Przepraszam bardzo ale net w knajpie jest po to by moc z niego korzystac (tak czy siak mam tez wlasny bezprzewodowy) a knajpa po to by moc sie rozkoszowac jej atmosfera nawet jesli pije tylko kawe.
- "czy wie Pan, że jestem włascicielem tego lokalu i Pana bacznie obserwuje odkąd zaczął Pan tu przychodzic?' wiec mu odpowiedzialem, ' ze co to mnie obchodzi czy jest wlascicielem czy kierownikiem'.. w koncu kontakt jest zawsze w kelnerka.
z uwagii na prace bardzo dużo podrózuję i rzecz jasna znajduje sobie w roznych miastach knajpi gdzie moge w spokoju wypic kawe, cieszyc sie atmosfera a przy okazji posprawdzac poczte i poodpisywac. Nie chce generalizowac, ale z takim buractwem, słomą i chamstwem jeszcze nigdzie sie nie spotkałem ani w Polsce ani poza nią... Wydawalo mi sie, ze staly gosc powinien być zawsze mile widziany, nawet jesli pije tylko kawe i wykorzystuję czas na maile.
ta sytuacja mnie tak bardzo dziś wzburzyla, że zdecydowalem sie ją umieścić na trójmiejskich forach...
mieszkam na codzień w Wiedniu, ale jakoś tak się złożyło że w ostatnich tygodniach zawitałem na pomorzu już drugi raz w tym roku. W zeszlym miesiacu bylem tutaj az 3 tygodnie a w tym miesiacu od kilku dnia do środy.
spodobała mi się pewna knajpa w Redzie - Oberża pod Turbotem, więc w miare możliwości odwiedzałem ją w godzinach porannych w celu wypicia kawy oraz posprawdzania i poodpisywania na maile. Niestety poogoda jest fatalna, więc spędzałem w niej do 3h w spokojnej atmosferze do dnia dzisiejszego!
dziś rano znów przyjechałem na poranną kawę i widzę rozstawione stoły przykryte pięknymi białymi obrusami na jakąś zorganizowaną imprezę - więc zapytałem Panią stojącą za ladą, czy 'jest dziś knajpka otwarta?' Kelnerka jak zwykle serdecznie sie uśmiechneła i powiedziała: 'te stoliki są zajęte, ale tamte jak najbadziej wolne'. Więc siadłem i zamówiłem jak zwykle kawę.
po kilku minutach przyszedł do mnie Pan, jak sie później okazało włascicel Oberży pod Turbotem. Zdecydowanym donośnym głosem i wysokim tonem pytał:
- "jak mógł Pan wejść i zając ten stolik (jak powiedzial najczesciej oblegany) , skoro jest tutaj organizowana impreza?" Odpowiedzialem, ze zapytalem kelnerke a ona odpowiedziala, ze nie ma problemu i są stoliki wolne dla ludzi z zewnatrz. Na co on mi odpowiedzial: 'dziewczyny sa zbyt mile by Panu powiedziec nie'.
- 'robi sobie Pan biuro z mojeg lokalu, kradnie mi Pan prąd podłączając sie laptopem do gniazdka przy stoliku...a po chwili dodal, że w knajpach w Gdyni, Sopocie i Gdansku knajpy sa po to by wypic kawe i z nich wyjsc a nie po to by siedziec.
-'Korzysta sobie Pan bez mojej zgody z internetu a jest on dla gosci hotelowych, ktorzy przyjda sobie cos zjesc a poza tym nie mam pojecia co Pan tam sciaga z internetu' Przepraszam bardzo ale net w knajpie jest po to by moc z niego korzystac (tak czy siak mam tez wlasny bezprzewodowy) a knajpa po to by moc sie rozkoszowac jej atmosfera nawet jesli pije tylko kawe.
- "czy wie Pan, że jestem włascicielem tego lokalu i Pana bacznie obserwuje odkąd zaczął Pan tu przychodzic?' wiec mu odpowiedzialem, ' ze co to mnie obchodzi czy jest wlascicielem czy kierownikiem'.. w koncu kontakt jest zawsze w kelnerka.
z uwagii na prace bardzo dużo podrózuję i rzecz jasna znajduje sobie w roznych miastach knajpi gdzie moge w spokoju wypic kawe, cieszyc sie atmosfera a przy okazji posprawdzac poczte i poodpisywac. Nie chce generalizowac, ale z takim buractwem, słomą i chamstwem jeszcze nigdzie sie nie spotkałem ani w Polsce ani poza nią... Wydawalo mi sie, ze staly gosc powinien być zawsze mile widziany, nawet jesli pije tylko kawe i wykorzystuję czas na maile.
ta sytuacja mnie tak bardzo dziś wzburzyla, że zdecydowalem sie ją umieścić na trójmiejskich forach...