Jeżeli oceniałabym wyłącznie sterylizację/kastrację to w ocenie dałabym same "6", ale chcę ocenić jako całość. Wszyscy w przychodni bardzo mili, ale jakoś podejścia do zwierzaka nie zauważyłam (w przypadku mojego pupila). Chodziłam do tej pory jedynie z drobnymi sprawami (odrobaczenie, pazury). Żeby zaaplikować tabletkę Pani założyła rękawice jakby co najmniej podchodziła do wielkiego psa. Kot się tak mocno zestresował widokiem i strachem wyczuwalnym ze strony Pani weterynarz, że zaczął toczyć pianę i miauczeć jak nigdy (na co dzień to oaza spokoju). Od tego czasu mamy uraz i zmieniliśmy weterynarza, a takie sytuacje nie mają już miejsca.